Każde odejście boli wspólnotę. Każdy pojedynczy akt apostazji powinien być bodźcem do przemiany dla tych, którzy zostają w domu, czyli w Kościele – mówił bp Damian Muskus OFM podczas Mszy św. stacyjnej w kościele Najświętszego Salwatora w Krakowie. Hierarcha podkreślał, że najważniejsze, co można zrobić w tej sytuacji to „dać poczucie, że droga powrotu jest zawsze otwarta”.
Zastrzegając, że powody formalnych i nieformalnych odejść z Kościoła są różne i nie da się ich wyjaśnić w sposób jednoznaczny, bp Muskus wymienił wśród nich m.in. rozczarowanie postawami ludzi Kościoła, również pasterzy, brak rozumienia tego, czym jest Kościół, prądy laicyzacyjne, ruchy społeczne, polityka, jak również kryzys rodziny.
– Każde odejście boli wspólnotę. Każdy pojedynczy akt apostazji powinien być bodźcem do przemiany dla tych, którzy zostają w domu, czyli w Kościele. Każde odejście stawia nam dramatyczne pytanie: dlaczego niektórzy z naszych sióstr i braci przestali dostrzegać w Kościele wspólnotę gwarantującą bezpieczeństwo, rozwój i zachwycające perspektywy na przyszłość? – mówił hierarcha.
Krakowski biskup pomocniczy zaznaczył, że – choć to bolesne – trzeba pogodzić się z faktem, że w wielu przypadkach nie da się zatrzymać ludzi, którzy podjęli decyzję o odejściu, bo zwykle jest ona efektem długiego, trudnego procesu.
Bp Muskus przyznał, że jest to sytuacja, w której wielu wciąż nie potrafi się odnaleźć, reagując lękiem, bezradnością, a czasem także zagniewaniem. – Możemy więc uczynić tylko i aż tyle: dać poczucie, że droga powrotu jest zawsze otwarta, że w domu wciąż czekają otwarte ramiona kochającego Ojca, który nie gniewa się na człowieka, nawet gdyby ten bardzo Go obraził, nawet gdyby od Niego się odwrócił i przeciwko Niemu bluźnił – zaznaczył.
– Odchodzącego trzeba uważnie wysłuchać, wsłuchać się w jego motywacje, nawet jeśli są one dla nas bolesne. Podstawą jest szacunek dla wolności drugiego człowieka, ale też troska o niego, otwartość na próbę zrozumienia jego doświadczeń. Podstawą jest dialog – trudna i coraz bardziej zapomniana sztuka, dzięki której poznajemy drugiego człowieka – mówił bp Muskus.
Duchowny wyjaśniał ponadto, że nasza wierność i tęsknota za tymi, którzy odeszli, nie stoją w sprzeczności. – Dialog z tymi, którzy myślą inaczej, przyjazne relacje z tymi, którzy postawili się poza Kościołem, nie są sprzeniewierzeniem się miłości Ojca. One się w nią wpisują – dodał.
Na koniec zaapelował, by nie popełniać błędu „starszego brata” z przypowieści o miłosiernym Ojcu. – Gniew i izolacja są złymi doradcami. Obce powinno nam być poczucie moralnej wyższości, że oto my jesteśmy wierni i posłuszni – przestrzegał. Jego zdaniem, ci, którzy są w Kościele, winni na nowo zachwycić się miłością Ojca i nią się cieszyć. – Trzeba nią żyć na co dzień i umieć dzielić się tą miłością z bliźnimi, małymi kroczkami przemieniać świat, naszą wspólnotę i samych siebie – podsumował.