Kard. Nycz dla „Niedzieli”: Kościół nie jest taki, jak w newsach telewizyjnych i prasowych

W rozmowie z dziennikarką „Niedzieli” kard. Nycz mówi m.in. o dialogu z niewierzącymi, o „Dziedzińcu dialogu”, o zgorszeniu w Kościele, o obrazie Kościoła w mediach.

Mówiąc o dialogu z niewierzącymi kard. Nycz podkreśla, że „Kościół jest otwarty także na ludzi poszukujących” i dodaje, że Kościół ze swej natury jest więc misyjny: szuka człowieka, wychodzi mu naprzeciw, by głosić mu Dobrą Nowinę. – Myślę, że w Polsce zbyt długo myśleliśmy, że nas, katolików, jest 98 procent. Nigdy tak nie było. Dlatego wiele spraw na poziomie nauki, życia społecznego, kultury, musimy robić razem z niewierzącymi. A żeby robić coś razem i służyć razem jakiejś idei, musimy to poprzedzić spotkaniem i dialogiem – podkreśla kard. Nycz.

Zdaniem metropolity warszawskiego, dialog z niewierzącymi „jest ubogacający, także dla ludzi Kościoła. I bardzo potrzebny”. Jednak za Janem Pawłem II kardynał przypomina, że w tym dialogu wyraźnie trzeba zaznaczać swoją tożsamość, „bo tylko w ten sposób można prezentować postawę prawdy”.

Purpurat odnosi się także do obrazu Kościoła w przekazach medialnych i podkreśla, że „Kościół nie jest taki, jak mogłoby się zdawać po obejrzeniu newsów telewizyjnych czy przejrzeniu czołówek gazet”. – Żeby się o tym przekonać, wystarczy spojrzeć na Kościół z perspektywy dzieł, które on prowadzi jako instytucja, albo w których partycypuje – mówi kard. Nycz i dodaje, że „wystarczy zobaczyć Kościół z perspektywy oddolnej, a więc parafii czy diecezji. Tam toczy się zwyczajne, podstawowe życie Kościoła: ludzie się modlą, spowiadają, przyjmują chrzest, zawierają śluby, odprowadzają swoich bliskich zmarłych do innego życia. I ci właśnie ludzie nie wyobrażają sobie życia bez Kościoła.”

Kościół, kontynuuje hierarcha, „towarzyszy człowiekowi w najważniejszych momentach jego egzystencji. Także w sytuacjach granicznych. Wreszcie, Kościół prowadzi dzieła charytatywne, hospicja, poradnie, świetlice dla dzieci, pomaga najuboższym rodzinom. Byłoby więc błędem zgodzić się na obraz Kościoła zafałszowany, stworzony na zasadzie uogólnień. Nie można tendencji pewnego marginesu rozciągać na cały Kościół”.

Kard. Nycz zauważa z bólem, że „newsem jest zła wiadomość, dobra informacja jest mniej interesująca, nie przyciąga uwagi. To smutne, ale tak jest”. – To nie znaczy nawet, jak sądzę, że ludzie mediów sami postrzegają Kościół tak jednostronnie – dodaje.

Odnosząc się do nagonki medialnej na Kościół metropolita warszawski zauważa, że ma ona wpływ na atmosferę społeczną. – Zauważmy: w Polsce jest około 30 tysięcy księży i nie można się o nich wypowiadać na przykładzie dziesięciu przypadków negatywnych. Nachalne sugerowanie, że zły i objęty patologią jest cały Kościół i każdy ksiądz, musi mieć wpływ na motywacje czy antymotywacje ludzi, którzy wyładowują swoją złość czy energię. Tymczasem Kościół naprawdę jest bardziej dobry niż zły – mówi kard. Nycz.

„Dzisiaj także nie brakuje ludzi, którzy swój ateizm traktują jako maczugę na ludzi wierzących. Ale równie groźna jest obojętność, zaniedbanie, religijny indyferentyzm” – kontynuuje metropolita warszawski i pyta czym byłby świat bez religii? – Bo to religia stanowi ten istotny komponent życia świata. Ona pozwala odpowiedzieć na najważniejsze pytania, jakie człowiek stawia – zaznacza.

Odnosząc się do kwestii odejść z Kościoła spowodowanych m.in. zgorszeniem, hierarcha zaznacza, że „prawdziwa wiara, jak myślę, winna być odporna na okoliczności zewnętrzne”. – Jeśli ktoś autentycznie wierzy, nie ma mowy, by w trudnych momentach odchodził od tego, co dotąd uważał za coś bardzo cennego. Jeżeli więc należę do Kościoła, to nie muszę od niego odchodzić, ale mogę go zmieniać. A mogę go zmieniać moralnie, jeżeli zmieniam siebie – mówi kardynał i podkreśla, że najważniejsza jest „reforma” wewnętrzna Kościoła, moralna, duchowa.

„Skuteczna reforma może mieć miejsce tylko wtedy, jeżeli rozpoczyna się od samego siebie. I tę właśnie drogę wybrał papież Franciszek” – powiedział kard. Nycz.