Ks. prof. Wróbel: pandemia jeszcze mocniej otwiera nas na Biblię

W dobie pandemii Biblia jest dla wielu ludzi wielka mocą i pociechą – podkreśla w rozmowie z KAI ks. prof. Mirosław Wróbel, dyrektor Instytutu Nauk Biblijnych KUL. – Może też głos Boży będzie docierał do nas jeszcze mocniej, a my będziemy odczuwali większą potrzebę otwarcia na słowo Boga – uważa duchowny. W dniach 18-24 kwietnia Kościele w Polsce trwa XIII Tydzień Biblijny.

Tomasz Królak (KAI): Czy zdajemy sobie sprawę – myślę o powszechnej świadomości katolików – czym w istocie jest Pismo Święte?

Ks. prof. Mirosław Wróbel: Myślę, że ta świadomość w Polsce coraz bardziej się rozwija. Świadczy o tym choćby obchodzony po raz 13. Tydzień Biblijny, związane z nim piąte Narodowe Czytanie Pisma Świętego, a także szereg działań związanych z dziełem Biblijnym im. Jana Pawła II. Mam na myśli różne inicjatywy organizowane na szczeblu diecezjalnym. Każda diecezja ma swojego moderatora Dzieła Biblijnego, który w różny sposób oddziaływuje na księży pracujących w parafiach.

Przypomnę, że dwa lata temu papież Franciszek ustanowił Niedzielę Słowa Bożego, która obchodzona jest w III niedzielę okresu zwykłego. Widać więc, że to, co rozpoczęliśmy w Polsce znacznie wcześniej, rozpoznaje teraz cały Kościół, coraz bardziej dostrzegając potrzebę biblijnego oddziaływania na wiernych i pokazywania Słowa Bożego w wymiarze indywidualnym ale i grupowym.

 

KAI: Ksiądz Profesor też, oprócz działalności akademickiej, angażuje się w bardzo konkretne przedsięwzięcie pozwalającej zrozumieć świat Pisma Świętego…

– Tak, już 13 lat prowadzę Kurs Formacji Biblijnej, który cieszy się bardzo dużym zainteresowaniem. To inicjatywa zupełnie oddolna – po prostu ludzie sami do mnie przyszli wyrażając taką chęć i potrzebę. Jest więc i podstawowy kurs biblijny, kurs pogłębiony, są także wykłady monograficzne. Praktycznie każdego roku mamy około 100 osób z różnych środowisk, które zgłaszają się z potrzebą swoistego “ubiblijnienia”. Widać więc, że istnieje oddolne zapotrzebowaniu na te treści.

Biblii nigdy za dużo. Wiemy, że wielu punktach jest ugór, ale praca kształcenia ludzi – trwa. Ci, którzy kończą kurs biblijny idą na parafie i – mamy wiele sygnałów potwierdzających to zjawisko – zakładają tam tzw. kręgi biblijne, spotykają się w różnych grupach i swoją pasją do Pisma Świętego zarażają inne osoby, dzieląc się przesłaniem tej Księgi. Stąd moja nadzieja, że poziom “ubiblijnienia” będzie wzrastał.

W Lublinie mamy też comiesięczne spotkania w ramach lectio divina, a więc duchowego czytania Słowa Bożego. Przed pandemią odbywało się to w katedrze lubelskiej, obecnie w trybie online. Widzę, jak niesamowicie ludzie reagują na wspólne czytanie Biblii, jak bogate okazuje się bogactwo tego Słowa. Później niektórzy wyznają, że odtąd, po takim właśnie spotkaniu z Pismem Świętym, zupełnie inaczej uczestniczą we Mszy św.

Organizujemy też konferencje w ramach cyklu “W Blasku i Mocy Słowa Bożego”, które często nawiązują do tematyki roku duszpasterskiego w Kościele w Polsce. Mamy też kwartalne spotkania biblijne w Domu Promień w Nałęczowie oraz domu Ogniska Światła i Miłości w Kaliszanach. W niedzielę odbyło się tam poświęcenie nowego, 100-pokojowego domu rekolekcyjnego. To będzie także piękna “oaza” biblijna.

 

KAI: A jak ocenia Ksiądz Profesor stopień zainteresowania Biblią wśród młodego pokolenia?

– Jako przewodniczący ogólnopolskiego Konkursu Wiedzy Biblijnej, organizowanego przez Katolickie Stowarzyszenie Civitas Christiana, od wielu lat obserwuję pasję wielu uczniów szkół ponadpodstawowych do poznawania Pisma Świętego, zwłaszcza gdy spotykamy się w Niepokalanowie podczas finału. Konkurs odbywa się najpierw na szczeblu szkolnym, następnie diecezjalnym, w końcu – ogólnopolskim. W rywalizacji bierze udział kilkadziesiąt tysięcy młodych ludzi! Nieraz, gdy widzę jak czytają teksty ze sfatygowanych egzemplarzy Biblii, to czuję ogromną radość, że nasza, polska młodzież dostrzega w Słowie Bożym wielką wartość. Myślę wtedy z nadzieją, bo jeśli oni czytają Biblię, karmią się mądrością, która pochodzi ze Słowa Bożego, to rzeczywiście z tego płynie nadzieja, że w przyszłości zaangażują się na polu duszpasterstwa biblijnego i nasycania naszego społeczeństwa tymi treściami.

Nie można bowiem patrzeć wyłącznie na negatywne zjawiska naszej rzeczywistości, ale umieć dostrzegać także pozytywy. Tak, mamy bardzo wielu wspaniałych młodych ludzi, którzy są zaangażowani w poznawanie Biblii. To wielka nadzieja.

 

KAI: Biblia jednak to nie tylko kwestia religijna, związana z wiarą i kultem. Tak jak przez wieki, także i dziś stanowi punkt odniesienia w literaturze, sztuce, muzyce a więc powinna być księgą dla każdego, niezależnie od kwestii wiary i światopoglądu…

– Biblia to kod kulturowy do całej kultury. Warto tu podkreślić działalność ks. prof. Marka Starowieyskiego, który niestrudzenie bada wpływ Biblii na literaturę, muzykę, sztukę. Prowadzone są badania interdyscyplinarne na ten temat, wpływ Biblii na kulturę omawia się podczas różnych spotkań biblistów i kulturoznawców. To zagadnienie jest dziś bardzo mocno podkreślane. Bez Biblii trudno byłoby nam zrozumieć niektóre elementy kultury. Bez znajomości tekstów tej Księgi, jesteśmy w świecie niejako bezradni, “amputowani”.

 

KAI: Z kolei dla ludzi wierzących Biblia jest czymś więcej nawet niż Słowem Boga, a sądzę, że nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę. A konkretnie z tego, że – jak zaznaczają bibliści – kto czyta Ewangelie z miłością i szacunkiem – bierze do ręki Ciało Chrystusa. To dużo więcej niż przygoda duchowa.

– Tak, to coś więcej niż przygoda duchowa, coś więcej niż kultura. Słowo Boże to rzeczywiście niejako sakrament. Na brzegu Jeziora Galilejskiego stoi Domus Galilaeae – dom wspólnot neokatechumenalnych. W jednym z pomieszczeń, zwanym scriptorium biblijnym, obok tabernakulum umieszczono zwój Księgi. To pięknie koreluje: Jezus w Eucharystii i Jezus obecny w swoim Słowie. Stalle w tym pomieszczeniu mają właściwie kształt tronów, co ma oznaczać, że ktoś, kto otwiera Biblię, może się poczuć jako król. W tym sensie, że odkrywa swoją tożsamość królewską. Słowo Boże jest bowiem nośnikiem mądrości, ale jednocześnie naszej chrześcijańskiej tożsamości, w której człowiek może odkrywać swoją godność jako dziecka Bożego. W królowaniu Boga można zaś odkryć, w całej pokorze oczywiście, także naszą królewskość, wynikającą z bycia synami Boga, niosącymi Jego obraz w swoim życiu.

Bez tchnienia Bożego, które zawarte jest w Bożym Słowie, trudno nam – na podstawie tylko ludzkich mądrości, politycznych czy ideologicznych sloganów – odkrywać prawdę o ludzkiej godności.

 

KAI: Proces poznawania Biblii w Polsce dokonuje się na różnych poziomach: i w domowych zaciszach, i parafialnych kręgach biblijnych, kołach kleryckich, poprzez konkursy wiedzy biblijnej czy w trakcie bardziej zaawansowanych kursów (nie wspominając o specjalistycznych kierunkach biblijnych na uczelniach różnych wyznań). Chyba więc nasza polska przyjaźń z Biblią systematycznie się zacieśnia?

– Tak, ten proces widać wyraźnie. Coraz większe zainteresowanie Biblią dostrzegam na przykład prowadząc wykłady dla kleryków. Widzę wśród nich wzrastającą potrzebę poznawania Słowa Bożego i stosowania go w swoim życiu.

Proces “ubiblijnienia” dokonuje się w Polsce na wielu różnych płaszczyznach, co świadczy o tym, że wykonywana jest duża praca biblistów, którzy zajmując się specjalistycznymi badaniami tekstów Pisma Świętego, wychodzą z tych swoich “laboratoriów”, żeby przekazać w sposób prosty i jak najbardziej zrozumiały treści Słowa Bożego.

Doświadczamy też tego, że Słowo działa zwłaszcza teraz, w czasach pandemii. Widać, jak wielką jest mocą, pociechą dla wielu osób – odciętych od świata, przeżywających śmierć swoich bliskich i różne trudności. Podczas spotkań biblijnych, które prowadzę, choć twarze uczestników są zasłonięta maskami, widzę jednak żywe reakcje w oczach, czasami łzy.

 

KAI: W sytuacjach trudnych szukamy pocieszenia. Ale może przyjaźń z Biblią pozostanie czymś trwałym, kiedy już zagrożenie minie? Może oprócz niewątpliwego zła, pandemia zaowocuje też takim dobrem?

– Patrząc na dzieje zbawienia można powiedzieć, że bardzo często Pan Bóg ze złych rzeczy wyprowadza dobro. Tam, gdzie rozlewa się zło, tam jeszcze bardziej działa Boża łaska. Zachęcam do tego, byśmy i na zjawisko pandemii spojrzeli w duchu biblijnym. Myślę, że po pandemii będziemy już inni, bardziej wrażliwi na to, co w naszym życiu najważniejsze. Może też głos Boży będzie docierał do nas jeszcze mocniej, a my będziemy odczuwali większą potrzebę otwarcia na słowo Boga.

 

 

***

Ks. prof. Mirosław S. Wróbel (ur. 1966 r), dyrektor Instytutu Nauk Biblijnych, kierownik Katedry filologii biblijnej i literatury międzytestamentalnej w Instytucie Nauk Biblijnych na Wydziale Teologii KUL, kierownik Kursu Formacji Biblijnej, dyrektor i redaktor naukowy projektu „Biblia Aramejska”, zatrudniony na stanowisku profesora zwyczajnego.