Mistyczny październik Wojtyły.

W swym pisanym etapami, przez kilka lat, testamencie Ojciec Święty Jan Paweł II z imienia i nazwiska wymienił zaledwie cztery osoby. Dokument, jakim jest testament duchowy, osoby święte sporządzają na ogół w mistycznym skupieniu, precyzyjnie, chcąc pozostawić jakieś jedno szczególne przesłanie, wybrane starannie spośród wielu przemyśleń. Tak uczynił też bł. Jan Paweł II. Nabiera więc szczególnej wymowy fakt, że spośród nielicznych wymienionych w testamencie osób Jan Paweł II wskazał Kościołowi na całym świecie na postaci polskich prymasów Stefana Wyszyńskiego i Augusta Hlonda.

Maryjna tajemnica.

Ci historyczni pasterze wymienieni zostali w nadzwyczajnym kontekście i passus im poświęcony w papieskim testamencie jest kluczem dla zrozumienia mistycznej tajemnicy całego pontyfikatu Jana Pawła II oraz losów Kościoła i świata w ostatnim stuleciu. Uzupełniając swój testament o kolejny zapis podczas rekolekcji w roku jubileuszowym 2000, Jan Paweł II zapisał bowiem: „Kiedy w dniu 16 października 1978 konklawe kardynałów wybrało Jana Pawła II, Prymas Polski kard. Stefan Wyszyński powiedział do mnie: «Zadaniem nowego papieża będzie wprowadzić Kościół w Trzecie Tysiąclecie». Nie wiem, czy przytaczam to zdanie dosłownie, ale taki z pewnością był sens tego, co wówczas usłyszałem. Wypowiedział je zaś Człowiek, który przeszedł do historii jako Prymas Tysiąclecia. Wielki Prymas. Byłem świadkiem Jego posłannictwa, Jego heroicznego zawierzenia. Jego zmagań i Jego zwycięstwa. «Zwycięstwo, kiedy przyjdzie, będzie to zwycięstwo przez Maryję» – zwykł był powtarzać Prymas Tysiąclecia słowa swego Poprzednika kard. Augusta Hlonda”.

Kard. August Hlond, który był prymasem Polski przed kard. Stefanem Wyszyńskim, umierał jesienią 1948 r. jako wybitny pasterz Kościoła w Polsce i mąż stanu zatroskany o losy ojczyzny. Ostatnie lata jego życia naznaczone były profetycznym natchnieniem, które kazało mu w tamtych niespokojnych czasach widzieć ratunek dla Polski i dusz wiernych w zawierzeniu się Maryi i odmawianiu Różańca. Jego sekretarz, a później biskup pomocniczy gnieźnieński, sekretarz prymasa Wyszyńskiego, niezłomny więzień stalinowskich katowni, a wreszcie arcybiskup metropolita poznański – ks. Antoni Baraniak zanotował: „Stale mam w pamięci postać Kardynała Hlonda z różańcem w ręku. Widziałem go klęczącego z koronką w kaplicach i kościołach. Widziałem, jak przesuwał paciorki podczas spacerów i w czasie podróży. Modlitwę różańcową uważał jako niezwyciężony oręż w walce z mocami ciemności”.

8 września 1946 r. prymas Hlond, w obliczu niemałych trudności społecznych i politycznych ze strony wojującego ateizmu komunistycznego, niosącego zagrożenie dla wiary i Kościoła, dokonał na Jasnej Górze wiekopomnego aktu poświęcenia Polski Niepokalanemu Sercu Maryi. Towarzyszyło mu ponad milion wiernych, którzy zdołali przybyć do Częstochowy. Każdy miesiąc powojennej posługi prymasa Hlonda nacechowany był odwołaniem do Maryi i Jej wszechmocy otrzymanej od Boga. Przemawiając przed katedrą wrocławską podczas poświęcenia statuy Najświętszej Maryi Panny, kard. August Hlond zapowiadał nadejście lepszych czasów, lepszą przyszłość „wykrzesaną tą wszechmocą, którą Bóg w naszych czasach w ręce Matki Najświętszej składa. Ona tę wszechmoc wieczną dzierży w swym ręku. Ona kierunki nadawać będzie światu. Ona narody poprowadzi tą Wszechmocą Bożą, której staje się na lata najbliższe Szafarką”. Po upływie miesiąca bez jednego dnia od wypowiedzenie tych słów, prymas Hlond oddał swego ducha Panu, umierając w Warszawie 22 października 1948 r.

Jedynym z ostatnich przesłań kard. Hlonda, które urosły dziś do rangi nadzwyczajnej mistycznej sentencji, jest zdanie przywołane przez bł. Jana Pawła II w roku jubileuszowym 2000 w papieskim testamencie, który ludzkość poznała po upływie kolejnych pięciu lat: „Zwycięstwo, kiedy przyjdzie, będzie to zwycięstwo przez Maryję”.

Zwycięstwo przyszło naprawdę.

Słowa wypowiedziane przez prymasa Augusta Hlonda na łożu śmierci stały się faktyczną dewizą jego następcy na tronie prymasowskim, kard. Stefana Wyszyńskiego i naznaczyły jego par excellence maryjną posługę w Kościele. Dziś rzadko kto pamięta zaskoczenie, jakie towarzyszyło nominacji najmłodszego wówczas członka polskiego Episkopatu, biskupa lubelskiego Stefana Wyszyńskiego na stolicę prymasowską w Gnieźnie i metropolitalną w Warszawie. Dopiero po wielu latach dowiedziano się, że taką – zaskakującą w latach 40. XX wieku – przedśmiertną sugestię w sprawie swojego następcy sformułował August Hlond wobec swego sekretarza ks. Antoniego Baraniaka, który następnie z zachowaniem najściślejszej dyskrecji przekazał wolę zmarłego prymasa Stolicy Apostolskiej. Ojciec Święty Pius XII przychylił się do tej prośby i jeszcze w 1948 r. rozpoczął się opatrznościowy dla Kościoła w Polsce ponadtrzydziestoletni okres posługi Prymasa Tysiąclecia. Odziedziczył on po poprzedniku całą maryjną spuściznę i włączył w wielki i zbawczy program duszpasterski na całe dziesięciolecia zniewolenia Polaków przez reżim totalitarny.

„Przez trud, boleść, upokorzenie, krew i świętość Kościoła idziemy ku jednemu z największych tryumfów Chrystusa. W Polsce tryumf Bożej sprawy opromieniony będzie takim blaskiem, że na nią zwrócą się z podziwem oczy bliskich i dalekich narodów”. Te słowa prymasa Augusta Hlonda, wypowiedziane 30 maja 1946 r. podczas warszawskiego ingresu, spełniły się po latach. Dokładnie 30 lat po śmierci kard. Hlonda, 22 października 1978 r. Jan Paweł II, papież Polak, uroczyście zainaugurował swój pontyfikat. Czyż tego szczególnego dnia, 22 października, „oczy bliskich i dalekich narodów z podziwem nie zwróciły się na Polskę”! Czy nie nastąpił tryumf Bożej sprawy, czyż „zwycięstwo, które przyszło, nie było zwycięstwem przez Maryję”, skoro Jan Paweł II przeniósł do swego herbu biskupiego Maryjne zawołanie Totus Tuus!

Wszyscy wymienieni pasterze: prymasi August Hlond i Stefan Wyszyński, arcybiskupi Walenty Dymek i Antoni Baraniak byli szczególnymi świadkami Maryi i ufnie modlili się modlitwą różańcową. Jan Paweł II w liście apostolskim Rosarium Virginis Mariae zapisał: „Wprowadzałem pierwszy rok mego pontyfikatu w codzienny rytm różańca. Dziś, na początku dwudziestego piątego roku posługi jako Następca Piotra, pragnę uczynić to samo. Ileż łask otrzymałem w tych latach od Najświętszej Dziewicy poprzez różaniec. Magnificat anima mea Dominum! Pragnę wznosić dziękczynienie Panu słowami Jego Najświętszej Matki, pod której opiekę złożyłem moją posługę Piotrową: Totus tuus!”.