Przeżywamy nie kryzys powołań lecz – powołanych

Tak uważa krajowy duszpasterz powołań przy Konferencji Episkopatu Polski, ks. prof. Marek Tatar.

Mamy do czynienia z kryzysem powołań, a właściwie z kryzysem powołanych – powiedział KAI ks. prof. Marek Tatar. Komentując najnowsze dane mówiące o kolejnym spadku liczby kandydatów do seminariów i zakonów, krajowy duszpasterz powołań wskazuje, że współczesnemu człowiekowi bardzo trudno jest podjąć wiążącą decyzję na całe życie, i dotyczy to także powołania do małżeństwa.

Z danych udostępnionych przez Konferencję Rektorów Wyższych Seminariów Duchownych wynika, że w 2020 r. do wszystkich diecezjalnych i zakonnych seminariów wstąpiło 438 nowych kleryków, czyli o 60 mniej niż w 2019 r. W ciągu ostatnich 15 lat liczba powołań kapłańskich w Polsce spadła niemal trzykrotnie.

Poniżej zamieszczamy komentarz ks. prof. Marka Tatara:

Najnowsze dane pokazują, że mamy bardzo poważny kryzys powołań. Moim zdaniem, w istocie chodzi tu raczej o kryzys powołanych. Wychowaliśmy pokolenie, które boi się podjąć jednoznacznych, ostatecznych decyzji. Dotyczy to nie tylko powołania kapłańskiego, ale też małżeńskiego.

Dziś mamy w seminariach czy nowicjatach znaczną liczbę kandydatów, którzy przychodzą po studiach czy pewnym okresie pracy i doświadczeń. Średnia wieku kleryków znacząco się zmieniła: obecnie ludzie młodzi dojrzewają znacznie później.

Mamy do czynienia z bardzo ostrym cywilizacyjnym kryzysem osoby. Widać też ostre tendencje do bardzo sekularystycznego spojrzenia na swoje życie i na świat, do stawiania na “samorealizację”. I tu następuje ogromne zderzenie, ponieważ kultura, która głosi tezy o samorealizacji stoi w opozycji do odczytania powołania, w którym my nie tyle spełniamy swoją wolę, ile godzimy się na rozpoznanie i realizację woli Bożej wobec nas.

Dostrzegamy dziś także wyraźne tendencje do racjonalizacji perspektyw swojego życia. Tymczasem, pamiętajmy, powołanie jest pewnym misterium, tajemnicą. Powołanie się realizuje. To nie jest tak, że już od początku ma się odpowiedzi na wszystkie pytania. Natomiast bardzo mocne ukierunkowanie racjonalistyczne doszukuje się pewności w odpowiedzi na wszystko – chce wiedzieć natychmiast.

Nie bez znaczenia pozostaje bardzo mocny indywidualizm w przeżywaniu swojego życia. W takiej perspektywie konieczność podporządkowania się przełożonym jest dla młodych czymś bardzo trudnym. Tym bardziej, że mamy dziś do czynienia z próbą obalania autorytetów kościelnych. Inna rzecz, że jakaś liczba tychże autorytetów sama jest tego przyczyną, a w każdym razie nastąpiło głębokie nimi rozczarowanie.

Mamy dziś też do czynienia z bardzo mocnym atakiem środowisk poza-katolickich na autorytety Kościoła. Tak naprawdę są to środowiska, które atakują Kościół nie mając o nim pojęcia a postrzegają go tylko z socjologicznego i naturalistycznego punktu widzenia. To jest sprowadzanie Kościoła wyłącznie do instytucji społecznej.

Poznanie Kościoła i rozwój w wierze zakorzeniony jest bardzo mocno w rodzinie. Ona jest pierwszym nowicjatem, seminarium, czy przygotowaniem do małżeństwa. Atak na rodzinę i podważenie jej autorytetu jest najcięższym grzechem współczesności a jednocześnie zachwianiem stabilności dojrzewania młodego człowieka.

Co robić, żeby powołań zaczęło przybywać? Domaganie się od Pana Boga cudu jest prowokacją. Pan Bóg używa narzędzi i to narzędzi skutecznych. Bardzo podoba mi się koncepcja towarzyszenia, na którą tak mocno stawia papież Franciszek. Myślę, że wymaga to od tego, który towarzyszy, bardzo głębokiego otwarcia się na Boże działanie. Ktoś taki sam musi być świadkiem życia powołaniem, bo młodzi domagają się czytelnego świadectwa, w całym tym zamieszaniu cywilizacyjnym oczekują wyraźnego światła.

Dziś młodzi ludzie chcą niejako zostawić sobie możliwość odwrotu. Widać więc kryzys radykalizmu. Ale jednocześnie należy zauważyć, że dane statystyczne pokazują bardzo ciekawe zjawisko zainteresowania karmelem. Można powiedzieć, że współczesna, sekularystyczna cywilizacja powoduje polaryzację zachowań i wyborów. Przejawia się to w wyborze powołania o charakterze radykalnym, pragnieniu poświęcenia życia w zakonach o bardziej surowych regułach.

Podsumowując: musi być cierpliwe towarzyszenie bez oczekiwania rezultatów. Tu nie chodzi o jakąś akcyjność w działaniu na rzecz powołań lecz raczej o postępowanie w myśl zasady sformułowanej przez św. Ignacego Loyolę: „Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie”. Tu nie chodzi o odniesienie sukcesu ale o to, by pomóc temu człowiekowi odkryć prawdę o jego życiu. Kiedy ją odkryje i zachwyci się nią, to można mieć pewność, że pójdzie tą drogą.

To jest ogromnie wymaganie dla tych, którzy towarzyszą powołaniom, dlatego bardzo potrzebujemy dobrze przygotowanych, kompetentnych ludzi: oni mają pomóc młodym ludziom odkryć ten nadprzyrodzony głos, oczyścić motywacje i z ogromnym wyczuciem towarzyszyć im w formacji seminaryjnej i nowicjackiej.