WIARA NA POWSZEDNIE DNI
W Ewangelii według św. Łukasza, pod koniec opowiadania o zwiastowaniu, znajduje się zdanie, które zawsze wywierało na mnie wielkie wrażenie: „Wtedy odszedł od Niej anioł” (Łk 1,38).
Nie jest to z pewnością radosne zakończenie, lecz raczej początek wspaniałej, ale i trudnej drogi. Maryja zostaje sama. Nie widzi już anioła, nie otrzymuje wieści, które mogłyby Ją umacniać i rozwiewać Jej wątpliwości. Na trudnej drodze towarzyszyć Jej musi wiara, a nie specjalna pomoc anioła. Również w Jej życiu, tak jak w naszym, pojawią się różne pytania. Pośród największych ciemności będzie musiała dostrzec światło, nie mając do dyspozycji z góry gotowych odpowiedzi. Anioł spełnił swoje zadanie. Zakończył mowę.
Od tej chwili Maryja będzie musiała próbować zrozumieć głębszy sens codziennych wydarzeń.
„Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu”. Pamięć i refleksja. Próba zrozumienia różnych wydarzeń, odkrycia ich sensu, zobaczenia idei przewodniej. Za każdym razem, gdy powie: „Tak” – zanim jeszcze zrozumie – będzie się zagłębiać w sens tajemnicy własnego życia.
Każde „tak” przyniesie pogłębienie rozumienia. Zaufanie poprzedza rozumowanie. Przyjęcie znajduje się przed roztrząsaniem.
Drogę poznajemy wówczas, gdy nią idziemy.