Myśli Brata Założyciela
STYCZEŃ
1. Panie Jezu i Matko Najświętszej, proszę Was o opiekę i potrzebne łaski dla nas w nowym roku (…).
2. Czułem wyraźnie wolę Najświętszego Serca Jezusowego, aby w Polsce Jego nieskończoną miłość i miłosierdzie rozdawać i rozszerzać, opiekując się chorymi.
3. (…) Dnia 15 sierpnia 1919 r. wyjechałem z trzema braćmi miłosierdzia z Paderborn, ufając Matce Bożej Wniebowziętej, Królowej Korony Polskiej, i skierowałem się do Ojczyzny przez Berlin, gdzie jeszcze załatwialiśmy przepustkę od Generalnego Konsulatu Polskiego, potrzebną do przekroczenia granicy. W Polsce, przejechawszy miejscowość Krzyż, przenocowaliśmy u SS. Elżbietanek w Poznaniu, mieszkających w rezydencji kardynała Dalbora. Następnie już sam udałem się do Stolicy, do Warszawy.
4. Wierzyłem, że Pan mnie nie opuści i dopomoże do wykonania swojej woli.
5. Jedynym kapłanem, który był mi przychylny i zdawał się mnie rozumieć, był proboszcz parafii św. Barbary przy ul. Nowogrodzkiej.
6. Nie mając jeszcze zatrudnienia w szpitalu, ani jakiegokolwiek dochodu, cztery pierwsze tygodnie pobytu w Stolicy przemieszkałem w robotnikami w suterenie szpitala. Oni mi użyczali łóżka i ubogiej strawy, czasem tylko kawałka chleba raz dziennie, bo i sami więcej nie posiadali.
7. Spodziewałem się lepszego przyjęcia przez duchowieństwo polskie, ale widocznie to było potrzebne do mojego oczyszczenia i jako ofiara – podwalina do założenia wspólnoty braci.
8. Po tym trudnym okresie dostałem pracę laboranta w szpitalu. Pracowałem u profesora Gluzińskiego, pochodzącego ze Lwowa, na oddziale chorób wewnętrznych, w Szpitalu Dzieciątka Jezus.
9. Zaczął się wtedy dla mnie lepszy okres. Mogłem bez przeszkód zachować regułę zakonną Braci Miłosierdzia i codziennie być na Mszy św. o godz. 6.00, do której zwykle służyłem. Ogólnie jednak wyczuwałem brak zaufania w stosunku do mnie, tak ze strony sióstr, jak i księży. Jedynym kapłanem, który był mi przychylny i zdawał się mnie rozumieć, był proboszcz parafii św. Barbary przy ul. Nowogrodzkiej.
10. Nie załamywałem się jednak, gdyż byłem pewien, iż to sam Bóg wezwał mnie, abym przybył do Polski.
11. Tu Pan przygotował mi miejsce do cierpienia i ćwiczenia się w dźwiganiu krzyża Chrystusowego. A dzięki biednym robotnikom z Towarzystwa Chrześcijańskiego, przetrwałem trudny, początkowy okres i nie zginąłem z głodu.
12. Dlatego też, Kochani Bracia, tylko ubogim zawdzięczamy nasze istnienie, i jeśli będziemy o biednych i potrzebujących pamiętać, szanować ich i wspierać materialnie i duchowo, to błogosławieństwo Boże z pewnością nas nigdy nie opuści.
13. Troszczmy się więc o ubogich, bardziej niż o bogatych, gdyż staranie o ubogich ściąga błogosławieństwo Boże na nasze Zgromadzenie.
14. (…) Zawsze kierujmy się duchem wiary w postępowaniu, biorąc przykład z Jezusa Chrystusa, który i dziś zaspokaja potrzeby ludzi i leczy z wszelkich chorób.
15. Bądźmy prawdziwymi braćmi ludzi i czuwajmy nad sobą, zachowując przestrogi, które dał Chrystus w Ewangelii.
16. Miejmy staranie o potrzebujących, podkreślam to jeszcze raz, o tych, którzy „nieśli kamienie do budowy naszego Zgromadzenia”.
17. Bierzmy przykład z naszego Pana, który wszystkim czynił dobrze, leczył chorych i był miłosierny dla biednych i ubogich, na duchu i ciele.
18. Nie bierzmy też na siebie za wiele obowiązków i czuwajmy nad swoim zbawieniem.
19. Nigdy nie odrzucajmy od siebie potrzebujących, bo oni są fundatorami naszej wspólnoty (…).
20. O, Panie Boże, wybacz tym, który mnie nie rozumieją i zdają się mi zazdrościć (…).
21. Po jakimś czasie nastał okres większego spokoju. Coraz bardziej utwierdzałem się w tym, że tylko Bóg powołał mnie do pracy w mojej Ojczyźnie. Starałem się więc wiernie pełnić Jego wolę.
22. Krzyże chętnie przyjmowałem i ich się nie obawiałem.
23. Cierpienia moralne od duchowieństwa i Sióstr Szarytek przyjmowałem w duchu pogodzenia się z wolą Boża, choć czasem byłem traktowany jak jakiś zbrodniarz, i chciano mnie nawet wyrzucić z posady w szpitalu.
24. Ale Miłosierny Bóg czuwał nade mną i udzielał mi potrzebnych łask, a także darzył pokojem serca.
25. W Warszawie również zgromadziłem kilku kandydatów, chętnych do rozpoczęcia życia zakonnego, i poświęcenia się dla ubogich.
26. W tym czasie dobry Bóg przysłał mi na pociechę ks. proboszcza Kazimierza Malińskiego, proboszcza parafii Matki Bożej Bolesnej w Poznaniu i posła na Sejm w Warszawie.
27. (Ks. Maliński) skądś usłyszał o mnie i chciał się koniecznie ze mną spotkać, aby oznajmić mi, że na terenie swojej dużej parafii, chciałby założyć kongregację, którą i ja miałem w planach zakładać. Uznałem to za znak od Pana Boga. W moim sercu pojawiła się ogromna radość.
28. Prawie natychmiast wypowiedziałem dobrą, państwową posadę w Warszawie, gdzie zarabiałem 6000 marek i miałem mieszkanie, posprzedawałem trochę swoich rzeczy, uregulowałem wszystkie zobowiązania, i z 35.000 marek, które zaoszczędziłem przez półtora roku pobytu w Stolicy, przyjechałem do Poznania.
29. Dnia 16 grudnia 1920 roku przybyłem do Poznania, na zaproszenie Czcigodnego Księdza Kazimierza Malińskiego, proboszcza parafii Matki Bożej Bolesnej na Łazarzu.
30. Początki na Łazarzu były bardzo trudne. Dostaliśmy dla dwóch braci, Natanaela i dla mnie, jeden pokoik w suterenie. Nie mieliśmy pieca do gotowania, na noc robiliśmy sobie przesłonę z prześcieradła, abyśmy czuli się bardziej swobodnie. Tak wytrzymaliśmy trzy miesiące, potem dostaliśmy lokal po kościelnym, który wyprowadził się z parafialnego mieszkania.
31. Dnia 1 kwietnia 1921 roku zajęliśmy nowy lokal. Składały się na niego tylko cztery, puste ściany, wszystko musieliśmy kupować sami, z własnych zarobionych pieniędzy.
LUTY
1. (…) Za zgodą Księdza Proboszcza odwiedzałem chorych i przyjmowałem dobrowolne, skromne ofiary. Z tego żyliśmy. Żyło nam się biednie, ale Pan Bóg o swojej czeladzi nie zapominał.
2. W tym samym – mniej więcej – czasie, Ksiądz Proboszcz udostępnił na potrzeby chorych, pokój w domu św. Antoniego. W dzień przyjmowałem tam potrzebujących, a w nocy była to sypialnia dla braci, początkowo tylko dla mnie i kandydata Marcina.
3. Żyliśmy bardzo ubogo, bo czasy po I wojnie światowej były i ciężkie i drogie. Na początku nie mieliśmy dosłownie niczego: ani mebli, ani łóżka, ani szafy, itd.
4. W tym okresie było nas czterech: ja, br. Nataneel, kandydat Marcin Narożny i kandydat Marcin Sobkowiak, zwany Wojciechem.
5. W dzień dużo pracowałem i nieraz w nocy wstawałem do chorych i szedłem do miasta. Jeden z kandydatów mi w tym pomagał. Brat Natanael pracował jako kościelny i korzystał z pomocy kandydata Wojciecha.
6. Pracowałem wiele, ale dzięki temu mogliśmy godziwie żyć, choć nigdy się nam nie przelewało.
7. Nie mieliśmy żadnych wygód, ale wszelkie wyrzeczenia ofiarowaliśmy z miłości do Pana Boga, bliźnich i Ojczyzny. Byliśmy bardzo szczęśliwi w naszym powołaniu.
8. Komunia św. była mi zawsze wielką pociechą. Zawsze gorliwie się do niej przygotowywałem (27.07.1921).
9. Pierwsi bracia bardzo wiele wycierpieli od swojego Dobrodzieja, ks. Malińskiego. Zawsze jednak byli dobrej myśli i wszystko ofiarowali na chwałę Bożą (31.03.1922).
10. Br. Stanisław zawsze był przeciwny „chodzenia po kweście”. Uważał, że benedyktyńskie „módl się i pracuj” wystarczy do przeżycia, że Bóg zaradzi potrzebom swojej czeladzi (15.05.1922).
11. Mój Panie Jezu, to Ty mnie do Ojczyzny, po wojnie przysłałeś, abym tu dobro ludziom czynił, i swój krzyż niósł mężnie (15.05.1922).
12. Ty wiesz, co dla mnie jest dobre i zbawienne (15.05.1922).
13. Sprawdziły się słowa biskupa trewirskiego Michała Koruma, gdy udzielał mi błogosławieństwa na podróż do Ojczyzny: „Niech Bóg wspiera i w opiece swojej zachowa, bo Polacy inaczej myślą”. To proroctwo cały czas się spełnia, ale niech się wola Twoja, mój Boże dopełnia (15.05.1922).
14. Wszystko Tobie (Jezu) ofiaruję i z miłości do Ciebie przetrzymam. A Ty, Matko moja, Najśw. Maryi Panno, nie opuszczaj mnie i moich braci, którzy pielgrzymują na ziemi (15.05.1922).
15. Trzeba mieć wielką nadzieję w Bogu i niczego nie obawiać się od ludzi (25.05.1922).
16. Bogu będę ofiarować wszystkie krzyże i nieprzyjemności związane z zakładaniem nowej kongregacji, często zadane przez ludzi Kościoła (25.05.1922).
17. Od dnia 17 lutego 1920 r. rozpocząłem odwiedzanie, pielęgnowanie i leczenie chorych warszawiaków.
18. O, Najświętsze Serce Jezusowe, powierniku moich myśli i pragnień, moje wspomożenie w zakładaniu zakonu, w Tobie całkowitą ufność położyłem (25.05.1922).
19. 19 lutego 1920 r. wynająłem pomieszczenie od jednej wdowy, która bardzo pochwalała moją chęć bezinteresownego pielęgnowania chorych.
20. Tylko dla Ciebie (Jezu), po 30 latach spędzonych w Niemczech, w Nadrenii, Westfalii i Luksemburgu, we Francji, Belgii i Saksonii, przybyłem do Ojczyzny, cudownie powstałej i odrodzonej po zaborach, nie patrząc na trudności, nędzę i biedę powojenną, bez pieniędzy w kieszeni, tylko z miłością w sercu, wszystkie przeciwności przezwyciężyłem i przyczyniłem się do powstania nowej kongregacji zakonnej (25.05.1922).
21. Bóg mi poddawał dobre myśli, najpierw tę, żeby Braci Miłosierdzia przeszczepić do Ojczyzny, żeby Niemcy opuścić i przyjechać do Polski, nie ze złości, czy z niechęci do Niemców (3.07.1922).
22. Moi drodzy bracia, cieszę się, że Najśw. Serce Jezusa coraz więcej was gromadzi w naszej wspólnocie, abyście mogli mu służyć i tak się uświęcać (17.07.1922).
23. Proszę Cię, Najśw. Serce Jezusa za przyczyną Twojej Najukochańszej Matki, Maryi Bolesnej, która w swoim Sercu tyle wycierpiała dla nas, aby Ona była naszą Pocieszycielką i obroną we wszystkich cierpieniach i dolegliwościach duszy i ciała (17.07.1922).
24. Moi drodzy bracia, ja byłem szczęśliwy w klasztorze w Niemczech, nie opuściłem go z żadnej innej przyczyny, jak tylko z gorącej miłości do Boga, aby ku większej czci i chwale Bożej pracować w Ojczyźnie, aby to zgromadzenie mogło się zasłużyć i dla Polski (15.08.1922).
25. Musiałem wiele przejść cierpień ze wszystkich stron mnie dosięgających, ale taka była wola Boża (15.08.1922).
26. Dlatego ukochałem ten dzień przybycia do Ojczyzny (15.08.1919), dzień, w których tyle łask Bożych doświadczyłem: otuchy, odwagi i mocy. Długo wahałem się czy uczynić ten krok. Zaufałem jednak Opatrzności Bożej i już widać efekty, chociaż zawsze są jakieś przeszkody na drodze wzrostu, bo zawsze znajdzie się jakaś „owca parszywa”, która sieje niezgodę pomiędzy braćmi. Strzeżmy się takich ludzi. Dla mnie to jest droga krzyżowa.
27. Także w przyszłości, bracia powinni sobie wzajemnie wybaczać i się przepraszać, aby miłość braterska oczyszczała się z egoizmu i wzrastała (15.08.1922).
28. Bracia, miłujcie się i szanujcie! (15.08.1922).
MARZEC
1. Bracia za tak wielkie łaski tego dnia wspólnie podziękowali Panu Bogu i Najświętszej Maryi Pannie. Ich serca pałały radością (7.09.1922).
2. Boże, wszystko przyjmę chętnie od Ciebie, z miłości do Jezusa i Jego Matki, także karę za świadczenie miłosierdzia (14.10.1922).
3. Lecz martwię się, czy Ojczyzna dobrze się rządzi, czy nie kierują nią jacyś wrogowie, lub ludzie starozakonni… (14.10.1922).
4. Bracia codziennie modlą się za chorych i pomagają jak umieją (26.10.1922).
5. Ukrzyżowany Zbawicielu, w Twoich ranach zanurzam moje cierpienia (13.11.1922).
6. Myślę, że cierpię niewinnie, bo przecież Ks. Biskup Korum, ordynariusz trewirski, po dwukrotnej mojej prośbie, zgodził się na wyjazd do Polski, podobnie i uczynił Brat Rektor domu zakonnego w Trewirze (13.11.1922).
7. I dlatego tak śmiało, dnia 15 sierpnia 1919 r., o godz. 10.00, w uroczystość Matki Bożej Wniebowziętej, wyjechałem koleją pełen ufności w opiekę Bożą, z Paderborn w Westfalii do Polski (13.11.1922).
8. Bądźmy ostrożni w kontaktach w niewiastami!
9. W klasztorze niemieckim nie byłem nieszczęśliwy, ale czułem wyraźną wolę Boża, że mam jechać do Ojczyzny (13.11.1922).
10. Dlatego też czuję szczęście w duszy, pomimo tych licznych krzyżyków, które wcale mi nie ciążą i mało mnie obchodzą (13.11.1922).
11. Chwała Bogu za tyle łask otrzymanych dla Zgromadzenia (10.11.1922).
12. Członkowie nasi jeszcze są słabo wyrobieni duchowo i może mało wykształceni, ale łaska Boża działa w ich sercach (10.11.1922).
13. Serce moje weseli się z postępów braci (10.11.1922).
14. Oby dobry Bóg dał nam siłę do przestrzegania reguły i wykonywania obowiązków (10.11.1922).
15. Obyśmy byli dzielni i pracowali coraz owocniej na większą chwałę Pana Boga i dla dobra bliźnich (10.11.1922).
16. W ten sposób mała wspólnota rozrastała się. Ja byłem ich przełożonym od początku. Z ofiar, które zebrałem opiekując się chorymi, mieliśmy pieniądze na wyżywienie i ubranie, gdyż Ks. Proboszcz płacił braciom tylko symboliczną kwotę – 2.000 marek na miesiąc (26.11.1922).
17. Bracia pochodzili z biednych rodzin, dlatego nie wnosili posagu przy wstępowaniu (26.11.1922).
18. Trzeba jednak ufać Panu Bogu, Jego Najświętszemu Sercu, Matce Bożej i św. Józefowi, że w przyszłości będzie lepiej. Dużo zależy też od naszych modlitw (26.11.1922).
19. (…) Posłuszeństwo jest w zakonie najważniejsze (4.12.1922).
20. Ach, mój Boże, przymnóż mi cierpliwości! (5.01.1923)
21. Boże mój, wiele trzeba nam znieść od Księdza Proboszcza, udziel nam radośniejszych godzin! (19.02.1923)
22. Nie można żądać braci na wszelkie posługi, nie licząc się z harmonogramem dnia i regułą zakonną (20.01.1923).
23. Gdyby nie pomoc chorym i potrzebującym udzielana przez br. Stanisława i zbieranie dowolnych ofiar od ludzi, a także nadzwyczajne łaski Boże, to Zgromadzenie nasze nie ostałoby się (20.01.1923).
24. Br. Stanisław starał się jak mógł, nie zważając na wielkie zniewagi ze strony ks. Malińskiego, aby wspólnota mogła powstać i rozwinąć się (20.01.1923).
25. Zgromadzenie nasze rodziło się w wielkich bólach, ale Pan Bóg miał nas zawsze w swej opiece. Bądźmy pewni, że nigdy ta opieka się nie skończy (20.01.1923).
26. Dobry Boże, w Tobie jest nasze wytrwanie! (20.01.1923)
27. Bóg jest naszym Ojcem, naszym największym dobrem. Pamiętajcie o tym, kochani bracia! (20.01.1923)
28. A bracia sami licho mają płacone i jedzą słabo (7.02.1923).
29. Brat Stanisław korzystając z okazji, udzielił braciom odpowiedniego pouczenia i zachęcił, aby byli bardziej gorliwi w służbie Bożej. Ta gorliwość ma płynąć z miłości do Boga i pohamować ludzką opieszałość (16.02.1923).
30. Dziękujemy Bogu za dar Jego Opatrzności, za pieniądze na potrzeby chorych, ubogich, a także braci. Odprawiamy nieustanne nowenny dziękczynne (28.02.1923).
31. Często nie wiemy skąd brać pieniądze, aby braciom lepszą przyszłość zapewnić i jakieś własne lokum nabyć. Pensja nie zaspokaja naszych potrzeb (28.02.1923).
KWIECIEŃ
1. Warunki mamy kiepskie. W suterenie panuje wilgoć, która źle działa na sprzęt domowy (28.02.1923).
2. Br. Stanisław, który pisze ten pamiętnik, mieszka w jeszcze gorszych warunkach, w domu św. Antoniego. Jest to lichy domek o ciężkich, dziurawych drzwiach, gdzie wiatr hula dowolnie po pomieszczeniu. W ciągu zimy, szczególnie w latach 1920-1923, woda zamarzała w miednicy i nie można było się umyć. Dach tego domu był dziurawy i przeciekał, a podłoga się sama odrywała. Często w nocy woda kapiąca z dachu budziła domownika (28.02.1923).
3. Proszę was, drodzy bracia, pamiętajcie o tym i dziękujcie Bogu Wszechmogącemu za dobro, którego nam udzielił (28.02.1923).
4. Powołanie do stanu zakonnego jest wielkim szczęściem (28.02.1923).
5. Dnia 5 kwietnia 1920 r. byłem u Księdza Prałata, proboszcza parafii św. Barbary na Koszykach, który bardzo mile mnie przyjął i poradził, aby napisać do braci Guntrama i Natanaela, którzy nie przyjechali ze mną do Stolicy, abyśmy się na nowo złączyli i utworzyli wspólnotę.
6. Jeżeli małego umartwienia nie jesteśmy w stanie znieść, to nie jesteśmy godni być sługami Bożymi (28.02.1923).
7. Za te obecne wyrzeczenia, czeka nas korona chwały w niebie (28.02.1923).
8. Zawsze wesołe i ochocze serca zwracajcie do Pana Boga (28.02.1923).
9. Dnia 9 kwietnia 1921 r. br. Stanisław za pielęgnowanie biednych i leczenie chorych w Poznaniu, dostał gratisową kartę tramwajową, do przejazdów bez ograniczeń.
10. Cierpienia obecne są niczym w stosunku do wiecznej szczęśliwości (28.02.1923).
11. Kochani braci, będąc już w grobie, zawsze będę o was pamiętał (28.02.1923).
12. Tylko proszę regułę świętą punktualnie przestrzegajcie. To jest w klasztorze bardzo ważne i ściąga wielkie błogosławieństwo Boże na was samych, jak i na całe Zgromadzenie. To wzmacnia powołanie (28.02.1923).
13. Niedbalstwo zaś i oziębłość osłabiają w nas miłość Bożą (28.02.1923).
14. Dobry Bóg wie ile starań, nieprzyjemności, niewygód, prześladowań z różnych stron, krótkich nocy, gdy wołano do chorych, pierwsi bracia musieli znieść, nie mając własnego mieszkania, aby to Zgromadzenie mogło zaistnieć w Kościele (28.02.1923).
15. Kochani bracia, pamiętajcie o tym, co wam powiedziałem, a na pewno będziecie szczęśliwi w naszym zakonie (28.02.1923).
16. Bóg jest mi świadkiem, że ja tylko żyję i chcę umrzeć dla dobra Zgromadzenia. I nie chcę, aby ludzie postronni bogacili się majątkiem braci (15.03.1923).
17. Dzień 17 kwietnia 1926 r. był dniem pamiętnym dla naszego Zgromadzenia. Tego dnia bowiem odbyły się pierwsze śluby Brata Założyciela i 11 braci po nowicjacie. Przed tym uroczystym dniem odbyliśmy wszyscy ośmiodniowe rekolekcje. Śluby złożyliśmy w kościele Panny Maryi przy Tumie w Poznaniu. Do ich odebrania ks. bp Łukomski oddelegował ks. kuratora Zakrzewskiego. Był to bardzo wzruszający moment dla Br. Założyciela Stanisława Andrzeja Kubiaka, który po pięciu latach cierpień i składaniu duchowych ofiar, mógł doczekać się owocu swoich pragnień i wyrzeczeń. Wszystkie wcześniej przebyte krzyżyki były niczym wobec tego momentu. Tylko Bóg Miłosierny mógł uczynić tak wiele dla naszej wspólnoty!
18. Dnia 18 kwietnia 1921 r. o godz. 22.00 w kościele Matki Bożej Bolesnej w Poznaniu na Łazarzu, uroczyście wstąpiło do nowicjatu dwóch kandydatów: Marcin Narożny i Marcin Sobkowiak, zwany Wojciechem.
19. Były to szczęśliwe dni dla naszego młodego zgromadzenia. Kilka tygodni upłynęło nam we względnym spokoju. Prosiliśmy Boga, odprawiając nowenny, o lepsze zrozumienie ducha zakonnego (8.04.1923).
20. Bóg miłosierny nas pocieszał, a i charakter ks. Malińskiego jakby zmienił się na lepsze. Te słowa pisałem w święto opieki św. Józefa, którego obraliśmy z braćmi za patrona naszego Zgromadzenia (8.04.1923).
21. W dniu Zielonych Świąt, w Zesłanie Ducha Świętego na Matkę Najświętszą i Apostołów, proszę was, drodzy bracia, aby pamiętać o utrzymaniu ducha zakonnego i utwierdzaniu się w nim, bo bez tego nie można wytrwać w powołaniu.
22. W dniu 22 kwietnia 1921 r. zakupiłem materiał na habity dla pierwszych kandydatów za 25.000 marek polskich. Habity uszył brat Natanael. Sprawił tym wielką radość nowicjuszom.
23. Wie dobrze o tym zły duch i szuka poparcia w sercach braci, dla swoich niecnych celów. Sieje niezgodę pomiędzy członkami i zaszczepia niechęć do przełożonego, aby fundament zakonu podkopać. Czasem wpływ złego ducha objawia się w braku chęci do przyjmowania słusznych uwag, czy w niesłusznym bronieniu jednych przez drugich, gdy przełożony zwraca uwagę. Tak nie powinno postępować się w zakonie. To jest trucizna, zakaźna choroba, która powoduje rozkład życia zakonnego (Zesłanie Ducha Św. – 1923).
24. Tylko pokora jest fundamentem życia klasztornego, a obrażanie się – to rezultat braku pokory (Zesłanie Ducha Św. – 1923).
25. Dnia 25 kwietnia 1921 r. zarejestrowałem braci jako wspólnotę na policji. Podałem swoje imię i nazwisko jako odpowiedzialnego za tę tworzącą się rodzinę zakonną.
26. Czasem może się zdarzyć, że przełożony niesłusznie skarci podwładnego w wyniku np. niedokładnej informacji, czy innej przyczyny (Zesłanie Ducha Św. 1923).
27. Oczywiście, w stosownym czasie, po wygaśnięciu złych emocji i modlitwie, można zwrócić się do przełożonego, jak do ojca, z pełnym zaufaniem, i przedstawić mu swoją rację. Tak postępuje pokorny zakonnik. Tego trzeba się uczyć. Życie zakonne na tym właśnie polega (Zesłanie Ducha Św. – 1923).
28. Dajmy zawsze dobry przykład innym braciom (Zesłanie Ducha Św. – 1923).
29. Wszystko to dla Ciebie, Jezu i dla Zgromadzenia, aby to święte Zgromadzenie mogło w Polsce powstać i się rozwinąć, na chwałę Boga i dla dobra Kościoła i Ojczyzny (23.05.1923).
30. Bóg jest mi świadkiem, że ja staram się gorliwie pracować dla dobra Zgromadzenia, które ma służyć dobru Kościoła, Boga i bliźniego (26.05.1923).
MAJ
1. 1 maja 1921 r. o godz. 21.30 w kościele Matki Bożej Bolesnej na Łazarzu, odbyła się pierwsza nauka dla braci. Wygłosił ją Czcigodny Ksiądz Proboszcz Kazimierz Maliński. Po nauce ks. Maliński poprowadził adorację Najśw. Sakramentu.
2. O Jezu, w Tobie żyję i umieram. Amen (26.05.1923).
3. Oby Pan Jezus dał lepsze czasy, a Matka naszego Pana, Maryja, do której bracia powinni mieć wielkie nabożeństwo, moja pociecha w znoszeniu wszelkich utrapień przy zakładaniu Zgromadzenia, oby również nas nie wypuszczała ze swej opieki (9.06.1923).
4. Jezu, wyzwól nas, prosimy Ciebie, od niepotrzebnych ucisków i obdarz nas prawdziwą wolnością ducha i sumienia (9.06.1923).
5. Br. Stanisław, jako przełożony całego nowego zgromadzenia, dojeżdżał od czasu do czasu na Łazarz, spajając wszystkich braterską miłością (7.07.1923).
6. Proszę braci, aby co roku, w uroczystość Wniebowzięcia Najśw. Maryi Panny – 15 sierpnia – było obchodzone święto Zgromadzenia, tak w domu macierzystym, jak i na placówkach, jako pamiątka przyjazdu br. Stanisława z zamiarem przeszczepienia Braci Miłosierdzia do Ojczyzny (15.08.1923).
7. Bracia są bardzo niewdzięczni wobec brata założyciela, nie są wdzięczni Bogu za łaskę, której im udzielił powołując ich do Zgromadzenia (27.11.1926).
8. Dnia 8 maja 1921 r. miały miejsce imieniny przeora młodej wspólnoty – brata Stanisława. Czcigodny Ksiądz Proboszcz odwiedził braci, a pan Łupiński, piekarz z ul. Marcelego Motego nr 3, i jego żona, nasi dobrodzieje, dostarczyli nam pieczywa dla 5 osób; później również nas wspierali w różny sposób.
9. O. Nowakowski urządził nam bibliotekę z prawdziwego zdarzenia. Zakupił książki religijne za 200 milionów marek polskich. Biblioteka ta była wielkim dobrem duchowym, szczególnie dla młodych braci. Prawie równocześnie wygraliśmy na loterii 120 milionów marek polskich, tak więc część pieniędzy wyłożonych na książki się zwróciła. Sprawił to zapewne św. Józef, do którego odprawialiśmy nowennę. Czujemy opiekę św. Józefa i św. Jana Bożego, patrona chorych, nad nami (10.01.1924).
10. Moi kochani bracia, zdaje się, że sam Bóg daje nam znak, iż jesteśmy mu mili. Wspiera nas, niegodnych, cudownie i pomaga we wszystkim. Bądźmy zawsze wdzięczni Bogu i Jego świętym za otrzymane łaski (10.01.1924).
11. W dniu 7 marca 1924 r. Jego Eminencja Ksiądz Kardynał zażyczył sobie, aby dwóch braci uczyło się szoferstwa, gdyż chciałby ich zatrudnić jako osobistych kierowców. Br. Stanisław martwił o to, czy bracia kierowcy zdołają zachować w całości regułę (7.03.1924).
12. Staraliśmy się przestrzegać wszystkich punktów reguły i ustalonych godzin modlitw. W domu naszym nowym nabytkiem jest statua św. Józefa – ofiara p. Nowakowskiego z Wildy, dana z wdzięczności br. Stanisławowi, za opiekę nad chorą żoną i kolorowa statua Matki Bożej, ofiara p. Galwetki z Łazarza, jako dar wdzięczności za pomoc córce, chorej na padaczkę (7.03.1924).
13. Proszę was, bracia, abyście swoje krzyże św. mieli w wielkim poszanowaniu. Dla pierwszych braci: Stanisława, Marcina, Antoniego i Mariana – krzyż był jedyną podporą dla ducha i ciała (7.03.1924).
14. Bóg jest świadkiem, że dla Jego chwały, pierwsi braci musieli wiele wycierpieć (7.03.1924).
15. Oby Miłosierny Bóg nie poskąpił łask do rozwoju Zgromadzenia (19.04.1924).
16. (…)Bóg Miłosierny nie da zginąć swojej czeladzi (19.04.1924).
17. (…) Zawsze można sobie powołanie wymodlić, trzeba tylko chcieć (10.07.1924).
18. Br. Stanisław wszelkich środków używa, aby Zgromadzenie uczynić prężnym na chwałę Bożą, ku pożytkowi Kościoła i Ojczyzny (6.08.1924).
19. Br. Stanisław musiał (…) zbieraniem drobnym ofiar za swoją posługę wobec chorych, dorabiać na utrzymanie młodej wspólnoty, aby mogła okrzepnąć i wzrastać (6.08.1924).
20. Bóg mi świadkiem, że ja swojej chwały nie szukam (…) (6.08.1924).
21. Często tak bywa, że człowiek otrzymuje niewdzięczność za ojcowskie serce. Jezu, wspomóż mnie w dźwiganiu krzyża! (13.09.1924)
22. Br. Stanisław, założył Zgromadzenie na większą cześć i chwałę Pana Boga, i nie w głowie mu okradanie kościołów. Bóg czasem doświadcza człowieka w niezrozumiały sposób. Ale niech będzie Twoja wola, Panie! (12.03.1925)
23. Z dniem 30 maja 1925 r. (Zielone Świątki) zdrowie br. Stanisława bardzo się pogorszyło, tak że musiał się położyć do łóżka. Bracia w intencji chorego ofiarowali Komunię św. i mówili: “Jeżeli go nam Pan Bóg zabierze, co my, biedni, zrobimy sami bez jego starań i opieki?”. Br. Stanisław ich pocieszał, że Bóg, który jest najlepszym Ojcem i Opiekunem Zgromadzenia, sam się o nich zatroszczy, jeżeli tylko będą wiernie przestrzegać reguły.
24. Oby Bóg dał braci z trzeźwym rozsądkiem, którzy pracowaliby tylko na większą chwałę Bożą! (4.10.1925).
25. Módlmy się, Kochani Braci, o łaskę wielkiej cierpliwości dla nas, bo pewnie jeszcze nie jeden raz przyjdzie nam znieść jakieś cierpienie, ku większej chwale Bożej (5.11.1925).
26. Mój Boże, jacy moi bracia czasem są niewdzięczni. Przyjąłem niekiedy z miłosierdzia kandydata, chociaż nie zanosiło się, że wytrwa w naszym Zgromadzeniu. Ale ufając w łaskę Pana Boga, myślałem, że z biegiem czasu, widząc przykład dobrych braci, nabędzie łaskę powołania, a tu takie rozczarowanie (18.11.1925).
27. Niech będą dzięki i chwała Najśw. Sercu Pana Jezusa za otrzymane łaski! (21.01.1926)
28. Od dnia 28 maja 1921 r. nowicjusze Marcin i Wojciech za pozwoleniem ks. proboszcza, mogli komunikować w komżach przy ołtarzu. Takie samo pozwolenie dostali br. Stanisław i br. Natanael.
29. Od pewnego czasu martwię się tym, że wstępują do naszego Zgromadzenia kandydaci o słabym zdrowiu fizycznym, bardzo biedni i mało odporni na wszelkie trudy. W sumie takich kandydatów nie powinno się przyjmować. Ale pragnąc bardzo rozwoju naszej wspólnoty, cieszę się z każdego powołania (29.01.1926).
30. Mój Boże, na każdym kroku krzyżyk i lekceważenie posłuszeństwa (2.02.1926).
31. (…) Zwróciłem braciom uwagę na to, aby zawsze nosili włosy krótko strzyżone, jak przystoi prawdziwym zakonnikom (7.04.19260.
CZERWIEC
1. Widzę, że braciom bardzo potrzebny jest własny dom, gdzie można by spokojnie starość spędzić. Trzeba o tym pomyśleć (15.03.1923).
2. Mój Boże, co za radość będzie w niebie, gdy się wszyscy bracia znowu zobaczą! (17.04.1926).
3. Moi kochani bracia, miejcie tylko te cele na uwadze: Boga, Kościół św. i własną duszę, a będzie się wam dobrze powodziło na ziemi, potem zaś na pewno zobaczymy się w niebie! To jest życzenie i wielkie pragnienie mojego serca (17.04.1926).
4. W dniu 4 czerwca 1926 r., ks. prałat Zakrzewski powiadomił braci, że ks. bp. Łukomski odebrał dziś pismo z Rzymu zatwierdzające Zgromadzenie Braci na prawach diecezjalnych. Na zatwierdzenie papieskie trzeba jeszcze poczekać. Ksiądz biskup Łukomski wydał więc dekret zatwierdzający nasze Zgromadzenie w Archidiecezji Poznańskiej na czele z br. Stanisławem Andrzejem Kubiakiem, jako jego przełożonym głównym. Dekret jest ważny na jeden rok (do czerwca 1927 r.).
5. Chwała Bogu za to, że mądrze rządzi światem i sam oczyszcza miejsce, gdzie zakonnicy mają zamieszkać (18.04.1926).
6. Niech wam Pan Bóg Miłosierny w przyszłości błogosławi! (17.04.1926).
7. (…) Tyś, Jezu, tyle wycierpiał na ziemi, to ja mogę pocierpieć za Zgromadzenie. Boli mnie jednak to, że cierpienie zadają mi duchowi synowie, których przyjąłem do Zgromadzenia, formowałem w życiu zakonnym, aby nabrali dobrego ducha, oblekłem w habit, dopuściłem do świętych ślubów, a teraz tak mi się odwdzięczają! Mój Jezu, wszystko to Tobie ofiaruję! (9.06.1926).
8. Mój Boże, ile to doświadczeń nas spotyka, a przecież tylko o swoje prawa walczymy! (7-8.06.1926)
9. Bracia oszczędzali jak tylko mogli, od ust sobie odejmowali, żeby zakupić dom. A teraz nie mogą odebrać odszkodowania po jego spaleniu. Bóg nierychliwy, ale sprawiedliwy! (7-8.06.1926)
10. Nauka z tego płynie taka: należy zawsze być otwartym wobec swoich przełożonych! (8-9.08.1926)
11. W dniu 11 czerwca 1923 r. udałem się na audiencję do Księdza kardynała Dalbora. Prosiłem go o błogosławieństwo, naświetliłem historię naszej wspólnoty i przekazałem zarys reguły, którą bracia się obecnie kierują.
12. W dniu 12 czerwca 1925 r. i z Konsystorza i z Urzędu Wojewódzkiego w Poznaniu przyszło pismo zatwierdzające braci jako prawnych właścicieli nabytych gruntów w Puszczykowie. Niech będzie chwała Najświętszemu Sercu Pana Jezusa za tę łaskę!
13. (…) Upłynęła 7 rocznica powstania naszego Zgromadzenia, które od czasu powstania powiększyło się znacznie i wzmocniło na duchu i dobytku. Wszystko po to, aby lepiej pracować na większą chwałę Boga i dla dobra bliźnich, w naszej Ojczyźnie. Komunię św. tego dnia bracia ofiarowali za Zgromadzenie i przełożonego generalnego, aby wspólnota pomyślnie się rozwijała (15.08.1926).
14. Niech zawsze i wszędzie będzie uwielbione Boskie Serce Jezusa za łaski i za krzyże, których nam udziela! (22.08.1926)
15. Kto wam, kochani bracia, powie jak postępować zgodnie z duchem zakonnym, jeżeli nie ja, który przyjechałem z Niemiec po to, aby założyć to Zgromadzenie? (27.08.1926)
16. O tym, co przez 30 lat praktykowałem w Niemczech, chcę was teraz pouczyć, a tu taki opór mi stawiacie. Proszę was, bracia, jak będziecie mi tak dokuczać, to wpędzicie mnie do grobu i ściągniecie na siebie karę boską (27.08.1926).
17. Mój Boże, to jest wdzięczność za miłosierdzie przy przyjęciu do wspólnoty. Serce się kraje, ale Pan Jezus jest miłosierny i trzeba Go naśladować. Oby dobry Bóg dał braciom lepsze pojęcie o życiu zakonnym! (5.09.1926)
18. Bracia przełożeni powinni podwładnych w karności trzymać, bo wspólnota będzie narażona na rozluźnienie ducha zakonnego. (3.10.1926)
19. Brat, który zawinił nie powinien iść do Komunii św., aż nie przystąpi do sakramentu pokuty (3.10.1926).
20. Przełożeni powinni postępować zgodnie z powagą swego urzędu, a jednocześnie być dobrymi i łagodnymi (3.10.1926).
21. Gdzie jednak zachodzi wykroczenie przeciwko regule, konstytucjom, czy porządkowi dnia, to powinni (przełożeni) stanowczo reagować. Takie jest moje życzenie (3.10.1926).
22. Gdy nie ma przełożonego dochodzi do nieodpowiednich zachowań (18.10.1926).
23. Magister ma być zawsze z nowicjuszami, także podczas zmywania naczyń, inaczej dochodzi do naruszenia milczenia (18.10.1926).
24. Mój Boże, trzeba zawsze pamiętać, że jesteśmy żołnierzami Chrystusa Pana, którzy dążą do jedności (2.11.1926).
25. Widzę, że dużo pracujecie i liczną rodzinę stanowicie (kard. Hlond do br. Kubiaka – 3.11.1926).
26. Jeżeli widzę jakieś nadużycia, to jako najwyższy przełożony muszę zareagować (3.11.19260
27. W dniu 27 sierpnia 1926 r. kilku braci na mnie się obraziło, że niektóre rzeczy im wypominam. Ale kto ma was pouczyć o życiu zakonnym, jak należy postępować, aby regułę zachować? Czy ja mam coś z tego, że przyszedłem do Polski? Czy czasem nie miałem lepiej w Trewirze, niż w Ojczyźnie?
28. Przełożony generalny musi o wszystko dbać i wszystkim kierować, aby nie dawać za mało jedzenia, ale i nie marnować żywności (3.11.1926).
29. Niby jestem przełożonym domu, a ręce mam skrępowane przez braci (3.11.1926).
30. Jakże mam milczeć, gdy widzę, że w domu nie żyje się zgodnie z duchem zakonnym (3.11.1926).
LIPIEC
1. Ja chcę tylko dobra naszego Zgromadzenia, dobra braci, którzy żyją dziś, ale i dobra przyszłych pokoleń, będących żyć naszym duchem (3.11.1926).
2. Raduje się moje serce z tego, że Zgromadzenie coraz bardziej rośnie w liczbę (22.11.1926).
3. Wiąże się z tym (wzrostem) jednak sporo zmartwień i kłopotów, jeżeli się widzi, że ci, którym od wstąpienia najwięcej okazało się troski i opieki, teraz stają się niewdzięczni (22.11.1926).
4. Mój Boże, jak wielka jest niewdzięczność braci i to tych, którzy widzieli moje krzyże i cierpienia od początku, którym dawałem nauki. Zdaje się, że nic z tego nie pojęli (27.11.1926).
5. W dniu 5 lipca 1922 r. przybył z Krakowa Brat Przełożony OO. Bonifratrów, z prośbą, abyśmy się z nimi połączyli. Ja teraz nie mogę nic uczynić bez wiedzy Księdza Kardynała i Księdza Proboszcza, a i przecież przyjechałem do Polski, aby Braci z Trewiru przeszczepić i chorym służyć, i tak zbawić swoją duszę.
6. Martwię się, co za pokolenie wyrośnie z tego narybku? Oby Bóg się zmiłował i dał lepsze pojęcie o życiu zakonnym! (27.11.1926)
7. W dniu 7 lipca 1923 r. Ksiądz kardynał Edmund Dalbor zaprosił do siebie na audiencję braci: Stanisława, Józefa, Jana, Alojzego, tych, którzy byli zakrystianami w katedrze poznańskiej. Mieszkali oni w Psałterii przy Tumie, przy kościele Najśw. Panny Maryi. Mieli tam do dyspozycji 4 pokoje i kuchnię. Ta wizyta była dla nas wielką radością. Była znakiem, że Pan Bóg zmiłował się nad nami i wysłuchuje naszych modlitw.
8. Kto łaski Bożej nie szanuje, ten ją zagubi! (1.12.1926)
9. W dniu 5 stycznia 1927 r. znowu br. Jan brutalnie obszedł się z br. Stanisławem, przełożony generalnym. Był magistrem nowicjatu i radnym, ale został zniesiony z urzędu (5.01.1927).
10. Mój Boże, jak wielkie to jest dla mnie doświadczenie! Ufam Bogu, że ten brat się jeszcze nawróci i zmieni swoje życie, bo jest młody i gorączkowy postępowaniu. Przebaczam mu z całego serce i bardzo pragnę, aby już więcej tak nie czynił (5.01.1927)
11. Dnia 9 stycznia 1927 r. byłem u ks. Kazimierza Malińskiego i chciałem zakupić miejsce na cmentarzu dla braci. Ksiądz Proboszcz dał mi taką odpowiedź: „Jak pierwszy brat umrze, to i znajdzie się miejsce dla was”.
12. Br. Marcin powinien być pokorny i cierpliwy, a nie po pięciu latach otwierać stare rany (10.01.1927).
13. Dnia 21 stycznia 1927 r., w święto św. Agnieszki, Ojciec Nowakowski SJ przywiózł z Rzymu relikwie św. Stanisława Kostki dla naszego Zgromadzenia.
14. Oby św. Stanisław Kostka raczył wstawiać się za naszym nowicjatem do Boga! (21.01.1927)
15. W dniu 19 lutego 1927 r. br. Stanisław, przeor wspólnoty i br. Marcina, jako radny, pojechali do prześwietnego Ordynariatu na rozmowę z ks. prałatem Wilkowskim, w sprawie zatrudnienia braci.
16. W dniu 19 lutego 1927 r. br. Stanisław, przeor wspólnoty i br. Marcina, jako radny, pojechali do prześwietnego Ordynariatu na rozmowę z ks. prałatem Wilkowskim, w sprawie zatrudnienia braci.
17. Br. Marcin, będąc przełożonym domu na Ostrowiu Tumskim, zawsze był niezadowolony ze swego losu. Knuł intrygi, siał niezadowolenie wśród braci. Przełożony Zgromadzenia w niczym nie mógł go zadowolić. Br. Marcin przeważnie był przesadny w sądzeniu braci, a szczególnie przełożonego Zgromadzenia – br. Stanisława (25.03.1927).
18. Mój Boże, mój kochany, jeden z pierwszych braci (Marcin), tak nieszczęśliwy jest we wspólnocie, jakby rzeczywiście coś przykrego go tu spotykało! A ja przecież chcę dla niego jak najlepiej, ale on tego nie chce zrozumieć (25.03.1927).
19. Dnia 19 lipca 1922 roku na Mszy św. o godz. 6.00, odprawionej przez Ks. Proboszcza Malińskiego, br. Augustyn zagrał po raz pierwszy na organach.
20. Mój Boże, bardzo cierpię przez br. Marcina. Oby Bóg udzielił mu swego światła, aby zobaczył skąd u niego bierze się takie rozgoryczenie. To brak pokory powoduje jego hardość wobec przełożonego Zgromadzenia – br. Stanisława. A przecież sam też był przełożonym i wie, że nie jest łatwo rządzić ludźmi (25.03.1927).
21. Ach Boże, dopomóż i oświeć niepojętnych, nie rozumiejących łask, których im udzielasz do życia w powołaniu zakonnym (25.03.1927).
22. Ileż trzeba cierpliwości; wszystko z miłości do Boga (25.03.1927).
23. Mój Boże, już dwa lata dokucza mi reumatyzm i wiele innych dolegliwości wewnętrznych na skutek przepracowania przy zakładaniu Zgromadzenia. Teraz to obecnie odbija się na ciele, ale wszystko ofiaruję z miłości do Serca Jezusowego. (31.03.1927).
24. Z tej miłości do Polski przyjechałem, a teraz cierpię wskutek niezrozumienia istoty życia zakonnego przez niewdzięcznych braci (31.03.1927).
25. Bracia, jeżeli tak dalej będziecie czynić, to wam parę lat wcześniej pójdę do ziemi (25.03.1927).
26. W dniu 4 maja 1927 r. spotkała nas wielka łaska. Niech będą dzięki i chwała Najświętszemu Sercu Pana Jezusa i św. Józefowi! Rozmawiałem ostatnio z ks. prałatem Zakrzewskim, naszym kuratorem, w sprawie „Przemysławki” i poprosiłem o dobrego adwokata, żeby wygrać do końca sprawę sądową. Ten polecił mi p. adwokata Bordajewicza, który kiedyś był w Seminarium Duchownym. Powiedział, że on może nam najlepiej pomóc. W tym celu pojechałem na spotkanie z nim zaraz po południu. A tu, wychodząc z tramwaju, spotkałem naszego starego adwokata, który oznajmia mi, że bracia sprawę „Przemysławki” wygrali. Co za łaska! A jeszcze tego samego dnia rano, przed ołtarzem św. Józefa, ubolewałem sobie, że od tak dawna proszę o szczęśliwie zakończenie tego procesu i sprawa stoi w miejscu!
27. Moi kochani bracia! Upominam was, przełożeni i bracie magistrze nowicjatu, abyście nie zezwalali na częste i długie odwiedziny nowicjuszy przez rodziców lub krewnych. A jeżeli już to byłoby konieczne, to magister lub przełożony ma być obecny w czasie tych odwiedzin (13.05.1927).
28. To oddalenie od rodziny jest dobre dla młodych, bo wtedy się dopiero ukazuje prawdziwe powołanie zakonne. Ludzie świeccy tego nigdy nie zrozumieją (13.05.1927).
29. W dniu 4 czerwca 1927 r. dostałem od władzy kościelnej przedłużenie dekretu mianującego mnie przełożonym generalnym Zgromadzenia na kolejny rok. Mój Boże, jest to bardzo niewdzięczna posada!
30. Dnia 30 lipca 1920 r., wieczorem, przybył do mnie jeden bonifrater z Krakowa, mający niby upoważnienie od Konsystorza Warszawskiego, i zachęcał mnie do przyłączenia się do ich zakonu. Dałem mu nawet wtedy pewne moje dokumenty. Lecz czułem, że wolą Bożą jest co innego.
31. Dnia 30 lipca 1921 r. br. Stanisław dostał zaświadczenie, że jest pomocnikiem lekarskim z Magistratu Poznańskiego, podobne zaświadczenie wydał mu dr Szulc, lekarz powiatowy.
SIERPIEŃ
1. Dnia 1 sierpnia 1920 r. napisałem list do Krakowa, do Przełożonego Bonifratrów, opisując spotkanie z jednym z braci, i prosząc o zwrot niepotrzebnie danych temu bratu dokumentów, dołączyłem do listu pieniądze na znaczek.
2. Bracia często mnie nie rozumieją, bo jeszcze nie nabyli ducha zakonnego (4.06.1927).
3. Ach, Boże Miłosierny i Duchu Święty oświeć braci, bo widoczny jest u nich brak ducha zakonnego (4.06.1927).
4. W dniu 13 czerwca 1927 r. byłem z br. Marcinem złożyć życzenia Jego Eminencji Ks. Kardynałowi Augustowi Hlondowi, a zarazem prosić o pasterskie błogosławieństwo na otwarcie domu we Lwowie.
5. Na pytanie br. Stanisława: „Co Jego Eminencja Ksiądz Kardynał o tym myśli?”, odpowiedział: „Tylko brać i jechać!”. Odpowiedziałem, że tam jest obrządek ormiański. Jego Eminencja na to: „Oni mają swój obrządek, a wy macie swój i czyńcie, co do was należy”. Na koniec kardynał Hlond udzielił nam swego błogosławieństwa (13.06.1927).
6. 31 czerwca 1927 r. br. Marcin był nieposłuszny i go upomniałem. Wtedy ten oburzył się i zaczął wyciągać różnie brudne opowiastki, których nasłuchał się od ks. Malińskiego i ludzi świeckich, i w które tak łatwo uwierzył.
7. Ach, mój Jezu, Ty wiesz, że ja nie chcę przeprowadzać swojej woli i nie szukam siebie, w tym co robię (30.06.1927).
8. Od początku założenia Zgromadzenia zawsze pałało moje serce wielką miłością ku Tobie (Jezu) [30.06.1927].
9. Jeśli zwracam komuś uwagę, to zaraz się obraża i robi wymówki rozmaitego kalibru (30.06.1927).
10. Co ja mam za przyjemność z tego życia? (30.06.1927)
11. Mój Zbawicielu, Ty wiesz, że poświęciłem się Tobie od najmłodszych lat, już od 18 roku życia (30.06.1927).
12. Dla kogo bym to Zgromadzenie zakładał, jak nie dla Ciebie (Jezu)? (30.06.1927).
13. Bracia twierdzą, że nie daję im spokoju z tym upominaniem. Krytykują mnie i obwiniają (30.06.1927).
14. Przecież jeżeli widziałbym, że są bardzo religijni i gorliwie spełniają swoje obowiązki, to jakżebym mógł braci za nic upominać? (30.06.1927).
15. W dniu 15 sierpnia minęła kolejna rocznica jak br. Stanisław myślą i duchem przed majestatem Trójcy Przenajświętszej zdecydował się – za ustną zgodą Biskupa Ordynariusza Michała Koruma i osobistym porozumieniu z przełożonymi zakonnymi – na odłączenie od niemieckiego zgromadzenia w Trewirze i przyjazd do Ojczyzny, aby tu, ku większej czci i chwale Bożej i Matki Najśw., przeszczepić tę wspólnotę, dla dobra Kościoła i ludzi (15.08.1922).
16. W dniu 16 sierpnia 1925 r. został złożony wniosek, poparty przez władzę kościelną, do Ministerstwa Spraw Religijnych i Oświaty w Warszawie, z prośbą o włączenie naszego Zgromadzenia pomiędzy zakony i zgromadzenia i nadanie mu osobowości prawnej.
17. (…) Kocham ich (braci) z całego serca (30.06.1927).
18. Przez te wszystkie wydarzenia moje nerwy są nadszarpnięte i różne choroby się odzywają (30.06.1927).
19. Lecz ufam miłosierdziu Bożemu, że będzie coraz lepiej (30.06.1927).
20. Mój najukochańszy Jezu, dodaj mi sił, a chętnie zniosę wszystko to, co na mnie jeszcze ześlesz w tym życiu (30.06.1927).
21. Mój Boże, wiele mam kłopotów z niedobrymi ludźmi, aby ostatecznie uregulować sprawy kupna willi „Przemysławki” (26.07.1927).
22. W dniu 22 sierpnia 1926 r. miało miejsce poświęcenie pomnika Najświętszego Serca Pana Jezusa w Puszczykowie. Początkowo miało się ono odbyć 15 sierpnia, ale ks. infułat Meyssner nie mógł do nas przybyć w tym terminie. Uroczystość przebiegła bardzo podniośle. Ks. infułat poświęcił także nowy dzwon „Benedictus”. Wszystko na większą chwałę Najświętszego Serca Jezusa, aby nam błogosławiło, br. Stanisława i powierzonych mu braci. Początkowo były duże utrudnienia ze strony duchowieństwa ze zorganizowaniem tej uroczystości, m. in. ze strony ks. proboszcza Malińskiego. Ale wszystko zakończyło się pomyślnie. Obecnie braci jest szesnastu. Zgromadzenie się rozszerza. Jaka to wielka radość dla mnie, br. Stanisława, że po tylu latach kłopotów i trudów, mogę spoglądać na owoce tych wysiłków i dziękować dobremu Bogu.
23. 2 sierpnia 1927 r. Odwiedziłem braci w Puszczykowie i co wiedzę: br. Jan ostro wziął się do pracy, oby wytrwał w dobrych postanowieniach. Br. Kazimierz, przełożony na Łazarzu, również zaczął gorliwiej spełniać swoje obowiązki.
24. Oby Bóg dał dobrego ducha braciom, bo to jest podstawą życia zakonnego (2.08.1927).
25. W dniu 25 sierpnia 1925 r. br. przełożony Stanisław został zaproszony przez Bronisława Przyłuckiego z Warszawy, do obejrzenia kupionego gruntu wraz z małym domkiem dla braci na Pradze przy Bazylice Serca Jezusowego. Br. Stanisław pojechał do stolicy z br. Marianem. Grunt zakupił p. Przyłucki i chciał ofiarować go braciom. Mały domek postanowiono przebudować. Oby Miłosierny Bóg pobłogosławił zbożnemu dziełu.
26. Tego dnia wiele musiałem przejść, tak jakby jakaś chmura z cierpieniem się na mnie oberwała (8.08.1927).
27. Bracia otrzymali listy z Trewiru, w których pisano, że nie powinienem mieć powierzonego przełożeństwa nad Zgromadzeniem (8.08.1927).
28. Bóg mi świadkiem, że tylko dla Niego i Jego chwały to wszystko znoszę (8.08.1927).
29. (…) Rozważałem ile za nas wycierpiało Najświętsze Serce Jezusa i że my powinniśmy wszystkie nasze cierpienia cierpliwie znosić dla Niego (11.08.1927).
30. .Ja również nie jestem godzien tych łask, których Boskie Serce udzieliło mi i naszemu Zgromadzeniu (11.08.1927).
31. Kochani bracia, brońcie się przed kobiecymi plotkami, bo one mogą tylko niepotrzebnie zaniepokoić wasze sumienia (11.08.1927).
WRZESIEŃ
1. Czyńcie wszystko dla Jezusa, a nic wam się złego nie stanie, choćby nawet całe piekło sprzysięgło się przeciwko wam! (11.08.1927)
2. Jest to dzień założenia Zgromadzenia przez br. Stanisława Andrzeja Kubiaka. Osiem lat temu, 15 sierpnia 1919 r., opuściłem Trewir, w powiecie nadreńskim. Uczyniłem to po kilku latach wahań, za zgodą ustną władzy Kościoła – biskupa Koruma z Trewiru, który dał mi swe błogosławieństwo na podróż do Polski (15.08.1927).
3. Wyjechało nas wtedy trzech braci z domu trewirskiego, którzy od dłuższego czasu marzyli o założeniu podobnego Zgromadzenia w Polsce, naszej kochanej Ojczyźnie (15.08.1927).
4. Przełożeni niemieccy, niestety, nie chcieli zgodzić się na naszą prośbę (wyjazdu do Polski) [15.08.1927].
5. Gdy już przyjechaliśmy do Polski, braciom tym, jak to u Polaków bywa, zabrakło chęci i energii do realizacji naszych planów. Musiałem sam tym się zająć (15.08.1927).
6. Gdy Polska odzyskała niepodległość, w klasztorze niemieckim wśród Polaków, obudziła się na nowo nadzieja powrotu do Ojczyzny, by tam Bogu służyć. Jednak przełożeni niemieccy robili coraz większe trudności z wyjazdem do Polski (15.08.1927).
7. Dnia 7 września 1922 roku br. Stanisław był się poradzić w sprawie zgromadzenia u ks. kanonika Rucinkowskiego, który obiecał zająć się sprawami wspólnoty i poprzeć starania braci o założenie placówki w Tumie. Zresztą sam Ksiądz Kardynał Dalbor prosił już braci, aby Tum swoją opieką otoczyli i pilnowali tam porządku.
8. 8 września 1926 r. został w naszym Zgromadzeniu oficjalnie otwarty nowicjat przez ks. prałata Zakrzewskiego, naszego kuratora. Przedtem odbyły się ośmiodniowe rekolekcje, które poprowadził o. Nowakowskie, jezuita z Poznania. Tego dnia zostało obłóczonych i przyjętych do nowicjatu siedmiu braci: br. Cyryl, br. Bronisław, br. Piotr, br. Sylwester, br. Wawrzyniec, br. Walenty i br. Augustyn. Działo się to w kościele Panny Maryi przy Tumie. Oby dobry Bóg wszystkim pobłogosławił! Na ten dzień swoje błogosławieństwo przesłał również Ksiądz Biskup.
9. Tak więc – niejako jak bohater Chrystusowy – nie cofnąwszy się w raz powziętym postanowieniu, w dniu 15 sierpnia 1919 r., o godz. 10.00 stanowczo, z ciężkim, ale radosnym sercem, z wielką ufnością w pomoc Najśw. Serca Jezusowego i Matki Bożej Wniebowziętej, pożegnałem się z Chrystusem w kaplicy trewirskiej i udałem się w podróż do Polski (15.08.1927).
10. Dlatego też dzień ten ma być obchodzony jako święto założenia kongregacji, po wieczne czasy, w Polsce i wszędzie tam, gdzie bracia pracować będą, rozrzuceni po świecie, na większą chwałę Boga i dla dobra bliźnich. To jest moje serdecznie życzenie (15.08.1927).
11. W dniu 8 września 1927 r., w dzień Narodzenia Matki Bożej, Jego Ekscelencja Biskup Radoński odebrał śluby od siedmiu naszych nowicjuszy. Sześciu postulantów dostało zaś suknię zakonną i rozpoczęło nowicjat.
12. W dniu 12 września 1927 r., z powodu choroby br. Natanaela, musiałem osobiście udać się z br. Felicjanem do Ostrzeszyna, celem załatwienia naszych spraw. Oby Bóg miłosierny nie poskąpił nam swego błogosławieństwa.
13. Bóg daje radość. Bóg też daje smutki. Niech za wszystko będzie uwielbiony na wieki! (8.09.1927)
14. Dnia 14 września 1921 roku o godz. 21.00, pierwsi trzej bracia: br. Stanisław Andrzej Kubiak, br. Marcin Narożny i br. Wojciech Marcin Sobkowiak, uroczyście przyjęli habit, za pozwoleniem Ks. Kard. Edmuda Dalbora, z rąk Ksiądza Proboszcz Kazimierza Malińskiego, któremu asystowali: ks. kapelan Górzyński, ks. Piotrowski, ks. Kloskowski i domownicy probostwa parafii na Łazarzu w Poznaniu.
15. Ufałem też Matce Bożej Bolesnej, do której miałem zawsze wielkie nabożeństwo, i dlatego też w uroczystość Jej Wniebowzięcia wyruszyłem z Niemiec do Polski (życiorys).
16. W dniu 2 stycznia 1928 r., czternaście dni od mojego urlopu, zwołana została Kapituła Zgromadzenia na czele z nowym przełożonym Zgromadzenia, br. Marcinem. Nie wiedząc jeszcze o tym wszystkim, poprosiłem br. Marcina, jako swojego zastępcę, na rozmowę. W tym momencie wszyscy radni na mnie obruszyli się. Br. Marcin dość ostro mi oznajmił, że nie powinienem uczestniczyć w tej kapitule. Mój Boże, a ja przecież to Zgromadzenie założyłem!
17. W dniu 6 stycznia 1928 r. odbyło się w naszej kaplicy na Ostrowiu Tumskim poświęcenie obrazu Najświętszego Serca Jezusowego, o czym bracia mnie w ogóle nie powiadomili, gdyż leżałem chory w łóżku.
18. Tak się postępuje z tym, który już w Niemczech swoją przyszłą pracę nad zakładaniem Zgromadzenia ofiarował Boskiemu Sercu (6.01.1928).
19. A obecnie, bracia, jego synowie, w ogólne nie powiadomili go o tym poświęceniu (6.01.1928).
20. Ale to wszystko dla Ciebie, mój Jezu (21.03.1928).
21. W dniu 21 września 1927 r. Ks. Biskup Radoński poświęcił kielich dla naszego Zgromadzenia. Radość nasza tego dnia była wielka, bo postęp jest widoczny. Chwała Najśw. Sercu Jezusa!
22. Boże mój, dłuższy czas już choruję i wiele ponoszę cierpień cielesnych i duchowych od braci, którzy zdają się nie pamiętać, co Brat Założyciel dla nich uczynił dobrego (21.03.1928)
23. W ogóle nie doceniają tego i w rozmaity sposób starają się mi dokuczyć (21.03.1928).
24. Dnia 24 września 1926 r. W tych dniach poważnie zachorowałem na reumatyzm i zasłabłem z wyczerpania. Bóg mi jednak udzielił tej łaski, że mogłem dziś być w katedrze ma Mszy św. i przystąpić do Komunii św.
25. W dniu 25 września 1927 r. ks. prałat Meyssner, w asyście ks. proboszcza parafii tumskiej, ks. kanclerza Durzyńskiego, poświęcił kaplicę domową Braci od Najświętszego Serca Pana Jezusa na Ostrowiu Tumskim 6. Dokonał poświęcenia pięciu ornatów, alb i wszystkich potrzebnych naczyń do sprawowania obrzędów liturgicznych oraz cel zakonnych.
26. Chwała Bogu za dokonane poświęcenie naszych pomieszczeń (25.09.1927).
27. I znów widać postęp w życiu wspólnoty (25.09.1927).
28. Czekamy teraz na odprawienie pierwszej Mszy św. w naszej kaplicy (25.09.1927).
29. O, jak bardzo powinniśmy być wdzięczni Bożemu Sercu na tę łaskę! (30.09.1927)
30. W dniu 30 września 1927 r. miało miejsce uroczyste przywiezienie zwłok kard. Mieczysława Halki Ledóchowskiego do katedry poznańskiej. Był to pamiętny dzień dla naszego Zgromadzenia, bo po wielu trudach, zniesionych przez br. Stanisława, aby jak najprędzej Boskie Serce Jezusa mogło zamieszkać z braćmi, w kaplicy została odprawiona pierwsza Msza św. Tę Mszę św. odprawił ks. infułat Meyssner o godz. 5.40 rano.
PAŹDZIERNIK
1. Pewnego dnia, po ośmiu dniach choroby, gdy przysnąłem, ukazała mi się św. Tereska od Dzieciątka Jezus. Była pochylona ku prawej stronie, z krzyżem i kwiatami na ręku. Przestraszyłem się tym snem. Obudziłem się spocony, skostniały i obolały na całym ciele. Opowiedziawszy później ten sen braciom, poprosiłem ich, aby zaczęli nowennę do św. Tereski w mojej intencji. I modlitwa przyniosła skutek – nastąpiła poprawa. Gdy podzieliłem się tym także z o. Nowakowskim, to odpowiedział mi tak: „Święta Tereska tak robi – krzyż zostawia, a kwiatki zabiera ze sobą” (24.09.1926).
2. Dnia 2 października 1922 roku bracia mogli jeden milion marek oszczędności wpłacić do kasy Potockiego na 8 procent. Bogu niech będą dzięki, że po roku czasu życia wspólnego, można było jeszcze i coś pieniędzy odłożyć. Chwała Bogu za Jego miłosierdzie nad naszym Zgromadzeniem. Wszyscy bracia bardzo weselili się z tych oszczędności, bo w przyszłości będzie można pomyśleć i o jakimś domu dla własnych potrzeb.
3. Bóg Miłosierny wie o moim zmartwieniu, że osoby nie mające pojęcia o życiu zakonnym, na każdym kroku wtrącają się do naszego życia i chcą wysługiwać się braćmi, nawet w świeckich sprawach (4.10.1922).
4. Drodzy Bracia, bądźcie ostrożni przy przyjmowaniu ludzi do zgromadzenia, choćby byli i polecani od osób wiarygodnych (23.10.1922).
5. Mój Boże, udziel nam cierpliwości w znoszeniu krzyżyków od duchownych (5.11.1922).
6. Bóg jednak na wszystko patrzy i nie opuści swojej trzódki (7.11.1922).
7. Do nas należy wiernie służyć Bogu, szerzyć Jego cześć i chwałę, wypełniając gorliwie swoje obowiązki (30.09.1927).
8. Dnia 8 października 1927 r. miałem wiele przejść z br. Kazimierzem, przełożonym na Łazarzu. Powodem był brak porozumienia się ze mną w sprawie rzekomego wydalenia braci z mieszkania, na polecenie ks. Malińskiego.
9. To jest moje, kochani bracia, serdeczne pragnienie, abyście byli dobrymi zakonnikami! (30.09.1927)
10. Niech to będzie na Twoją chwałę (Jezu) [21.03.1928).
11. Udziel mi swojej pomocy (Jezu) oraz daj łaskę wytrwania w powołaniu aż do mojej śmierci (21.03.1927).
12. Dnia 1 czerwca 1928 r., w pierwszy piątek miesiąca, nie będąc jeszcze w pełni zdrów, udałem się pieszo na adorację Najświętszego Sakramentu do kościoła parafialnego w Puszczykowie.
13. Z powrotem było mi bardzo ciężko iść i ledwie dotarłem do domu, ale i to niech będzie na większą chwałę Najświętszego Serca Jezusowego (1.06.1928).
14. Zawsze miałem wielką ufność w Bogu, w Jego Miłosierdzie, który mnie ubogiego i bez grosza w kieszeni, z ziemi niemieckiej przyprowadził do potrzebujących na ziemi polskiej (wstęp).
15. Ta ufność pomogła mi przetrzymać wszelkie krzyże i podejrzenia o szpiegostwo (wstęp).
16. W dniu 16 października 1927 r., w szpitalu Przemienienia Pańskiego w Poznaniu, o godz. 11.30, zmarł na cukrzycę br. Natanael, jeden z pierwszych dwóch braci, którzy przyjechali ze mną z Trewiru do Poznania.
17. W dniu 17 października 1924 r. br. Stanisław, jako przełożony naczelny Zgromadzenia, zakupił za 20.000 złotych ziemię na terenie górnego Puszczykowa.
18. Mój Boże, krzyże i jeszcze raz krzyże… (28.10.1927)
19. 19 października 1927 r. w kościele św. Małgorzaty o godz. 10.00, odbył się pogrzeb zmarłego br. Natanaela. Mszę św. pogrzebową celebrował ks. proboszcz Michowski. O godz. 11.00 nastąpiło przeniesienie zwłok zmarłego na cmentarz „Śródka”, gdzie zakupiono sześć miejsc na groby dla braci.
20. Śmierć męczeńska jest lżejsza od życia zakonnego (28.10.1927).
21. Członkowie Zgromadzenia źle postępują wobec swojego Założyciela. Zaczęli nie uznawać go jako swego przełożonego. Robią spiski do władzy duchownej, chcąc usunąć go z tego urzędu (28.10.1927).
22. Jakie to jest przykre, kiedy pierwsi bracia są przeciwko temu, który przyjął ich z miłosierdzia do Zgromadzenia i dał możliwość realizacji powołania zakonnego! (28.10.1927)
23. Miałem dziś spotkanie z braćmi mi życzliwymi i dowiedziałem się, że stworzyła się szajka braci, którzy brużdżą przeciw br. Stanisławowi, przełożonemu Zgromadzenia i jego założycielowi, chcąc go zupełnie usunąć ze wspólnoty (3.11.1927).
24. Na czele zbuntowanych stoi br. Kazimierz, dawny przełożony łazarski, który ma poparcie w osobie ks. Malińskiego (3.11.1927).
25. Po zmianie na urzędzie przełożonego na Łazarzu i zamianowaniu tam br. Stanisława, powstała niezgoda między niektórymi braćmi i spisek, aby br. Stanisława pozbawić urzędu (3.11.1927).
26. O mój Boże, Boskie Serce Jezusa, zmiłuj się nad nami i nad naszym Zgromadzeniem! (3.11.1927)
27. W dniu 15 listopada 1927 r. złożyłem wniosek do Kurii Arcybiskupiej, w którym prosiłem o zwolnienie ze ślubów br. Kazimierza i wydalenie go ze Zgromadzenia. Umotywowałem to tym, iż brat ten nie wykonywał poleceń, nawet na mocy ślubu posłuszeństwa, podburzał braci przeciwko mnie, a także uznawał ks. Malińskiego za założyciela Zgromadzenia.
28. W dniu 28 października 1927 r. br. Piotr został zamianowany na przełożonego domu łazarskiego.
29. Wróciłem do swoich rodaków, do Ojczyzny, a oni mnie na początku odrzucili (wstęp).
30. Lecz Pan Bóg znał moje myśli i pragnienia, moją miłość w sercu do Niego i do Ojczyzny oraz do biednych i nędzarzy (wstęp).
31. Pewny woli Bożej co do mnie, krzyż odrzucenia przez siostry szarytki i duchowieństwo warszawskie, łatwiej było znieść (wstęp).
LISTOPAD
1. Towarzystwo Braci od Najświętszego Serca Pana Jezusa ma zamiar z wdzięczności ku Najśw. Sercu Jezusowemu, za odebrane niezliczone łaski i dobrodziejstwa, na naszej własności (Puszczykowo) ku wiecznej i nieśmiertelnej pamięci, wystawić pomnik Najśw. Serca Pana Jezusa, aby jak dotąd, tak i nadal błogosławiło nam Swą nieskończoną opiekę i pomocą (list br. Kubiaka z 21.12.1925 r. do Ordynariatu Arcybiskupiego w Poznaniu).
2. Potrzebujących było wielu, tak wielu, że z biegiem czasu nie mogłem nawet dać sobie rady (19.02.1920).
3. Z klasztoru nie uciekłem, teraz jednak Niemcy mnie o to oskarżają (3.07.1922).
4. Ale Bogu Miłosiernemu wszystko jest wiadome, jak było naprawdę (3.07.1922).
5. Ksiądz Proboszcz nie rozumiał potrzeby ścisłej obserwancji przy powstawaniu zgromadzenia.
6. Od dnia 6 listopada 1925 r. bracia rozpoczęli budowanie drogi obok wilii w Puszczykowie, po której dowozili materiał na budowę pomnika ku czci Najśw. Serca Jezusowego. (…)Wszystko to dla Najśw. Serca Jezusa, aby błogosławiło nam w dobrych zamiarach.
7. Niech bracia w przyszłości znają prawdę o umartwieniach i wyrzeczeniach swoich pionierów (28.02.1923).
8. Dziękujemy Ci (Jezu) jednak za każdy krzyżyk (19.02.1923).
9. Ty jesteś świadkiem naszego cierpienia! (19.02.1923)
10. Dnia 10 listopada 1922 roku br. Marian i Marcin zostali przez Księdza Oficjała przedstawieni Jego Eminencji Księdzu Kardynałowi Dalborowi. Ksiądz Kardynał cieszył się z postawy i posługi braci. Życzył sobie, aby było ich coraz więcej.
11. Obecnie braci jest szesnastu (22.08.1926).
12. Zgromadzenie się rozszerza (22.08.1926).
13. W dniu 13 listopada 1926 r., w święto św. Stanisława Kostki, o. Nowakowski, jezuita, spowiednik Zgromadzenia, oddelegowany do tej funkcji przez bp. Łukomskiego w 1923 r., poświęcił dla nowicjatu figurę św. Stanisława.
14. Jaka to wielka radość dla mnie, br. Stanisława, że po tylu latach kłopotów i trudów, mogę spoglądać na owoce tych wysiłków i dziękować dobremu Bogu (22.08.1926).
15. Uprzejmie proszę o zaliczenie Zgromadzenia Braci od Serca Jezusowego w Poznaniu, Ostrów Tumski nr 6, do zgromadzeń zakonnych, w myśl Ustawy o Zgromadzeniach i Zakonach § 57, p. II (list br. Kubiaka do Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w Warszawie z dnia 17.08.1925 r.).
16. Zgromadzenie nasze zostało założone za zezwoleniem tutejszych władz kościelnych dnia 15.07.1921 r. w Poznaniu – na Łazarzu. Obecnie liczy 18 członków z trzema domami (list br. Kubiaka do Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w Warszawie z dnia 17.08.1925 r.).
17. W myśl reguły św. Augustyna, Zgromadzenie zajmuje się – jako niższa służba kościelna -obsługą kościołów i pielęgnacją chorych i starców (list br. Kubiaka do Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w Warszawie z dnia 17.08.1925 r.).
18. Urodziłem się w listopadzie 1877 r. w Koszanowie, powiatu śmigielskiego, w Księstwie Poznańskim. Od 7 do 14 roku życia uczęszczałem do szkoły ludowej w Sączkowie. Następnie brałem prywatne lekcje języka niemieckiego w zakresie programu gimnazjalnego. Od czasu Pierwszej Komunii św. poczułem w sobie powołanie do życia duchownego. Z tym to zamiarem zwierzyłem się spowiednikowi, za którego radą wstąpiłem w roku 1898 do Zgromadzenia Braci Miłosierdzia w Trewirze (życiorys).
19. W dniu 19 listopada 1923 r. na moją prośbę bracia otrzymali ołtarz św. Stanisława Biskupa do kaplicy w swoim domu zakonnym przy Tumie. Ks. kanonik Ruciński i ks. prałat Meyssner zgodzili się na to bez problemu. Już wcześniej w tej kaplicy została poświęcona przez czcigodnego ks. kanonika Rucińskiego droga krzyżowa.
20. W najbliższym czasie Zgromadzenie przystąpi do budowy przytułku dla starców w Puszczykowie. A więc cel główny, to obsługa kościołów i praca dla ubogiego społeczeństwa, ku chwale Boga i Ojczyzny (list br. Kubiaka do Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w Warszawie z dnia 17.08.1925 r.).
21. W dniu 21 listopada 1923 r. zakupiłem obraz Matki Bożej Wniebowziętej dla naszego domu, na pamiątkę zatwierdzenia wspólnoty w tym dniu. Ten dzień również ma być świętem Zgromadzenia. Do refektarza nabyłem już wcześniej obraz Wieczerzy Pańskiej. Na ścianach refektarza wiszą również podobizny: Ojca św. Piusa XI, z którym rozmawiałem, gdy jeszcze był nuncjuszem apostolskim w Warszawie, ks. kard. Dalbora i ks. bp. Łukomskiego.
22. Najpokorniej proszę Przewielebnego Księdza Infułata o łaskawe poświęcenie kapliczki naszej domowej i przyborów liturgicznych, jak ornaty i bieliznę kościelną. Oczekując najłaskawszego przybycia, proszę o podanie dnia i godziny (list br. Kubiaka z dnia 23.09.1927 r. do ks. inf. Meyssnera).
23. Składam najpokorniejsze podziękowanie za powierzenie mi kierownictwa w Zgromadzeniu i stosownie do łaskawego zlecenia przedkładam niżej umieszczony skład Rady Zgromadzenia, celem najłaskawszego zatwierdzenia (list br. Kubiaka do Kurii Arcybiskupiej z dnia 10.06.1927 r.)
24. Wielebny Księże Infułacie! W załączeniu przesyłam Jaśnie Wielmożnemu Księdzu Infułatowi odpis Memoriału, który złożony będzie pod figurą Najśw. Serca Jezusowego, na własności braci w Puszczykowie przy jej poświęceniu (list br. Kubiaka do ks. inf. Meyssnera z dnia 20.07.1925 r.)
25. Treść Memoriału: Ku większej chwale Bożej! Gdy na Stoicy Piotrowej panował Papież, Pius XI, ongiś Nuncjusz Apostolski w Polsce, a narodu polskiego wielki Przyjaciel, gdy Prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej był Stanisław Wojciechowski, a Prymasem Polski Kardynał Edmund Dalbor, nowo powstająca kongregacja zakonna Braci od Najświętszego Serca Jezusowego, przejęta głęboką wdzięcznością za otrzymane łaski, dla Boskiego Serca, które za przyczyną Niepokalanej Maryi Panny, św. Józefa i św. Jana Bożego – raczyło tę młodą latorośl zakonną otaczać opieką i błogosławić jej pierwszym krokom i nowymi zasilać członkami, rozpoczęła budowę „Pomnika Serca Jezusa” ufna, że to Najmiłosierniejsze Serce poprowadzi łaskawie tę Rodzinę Duchowną do rozkwitu ku czci i chwale Bożej, na pożytek Kościoła św. i ku udoskonaleniu jej wszystkich członków. W dniu Najśw. Maryi Panny Szkaplerznej, 16 lipca R.P. 1925.
26. W dniu 26 listopada 1927 r. została urzędowo potwierdzona przez wojewodę Bnińskiego i Jego Eminencję Ks. Kardynała Augusta Hlonda własność braci w Puszczykowie (willa „Warta” i willa „Przemysławka”). Dokument ten został odesłany p. adwokatowi Chmielewskiemu, do jego biura przy Placu Wolności w Poznaniu, skąd będzie też doręczony do sądu powiatowego.
27. Cześć i chwała Najświętszemu Sercu Jezusowemu za tę wielką łaskę, że po tylu trudach i przeszkodach, własność braci jest formalnie potwierdzona (26.11.1927).
28. Widać tu wyraźne działanie Boże, a nie tylko ludzkie (27.11.1927).
29. W następnym roku (1899) zostałem powołany do wojska (życiorys).
30. Po dwuletniej służbie wojskowej, powróciłem do Zgromadzenia (życiorys).
GRUDZIEŃ
1. Odbywszy nowicjat, trwający dwa lata, złożyłem śluby zwyczajne na 3 lata, a po ich wygaśnięciu, śluby wieczyste (życiorys).
2. W roku 1912 za pozwoleniem przełożonego Zgromadzenia brałem prywatne lekcje języka francuskiego (życiorys).
3. Podczas I wojny światowej zostałem powołany do wojska jako sanitariusz, na terenie Księstwa Luksemburskiego (życiorys).
4. Przedtem jeszcze ukończyłem szkołę sanitarną i otrzymałem stopień podoficera (życiorys).
5. W wojsku służyłem do 1 grudnia 1918 roku, a następnie wróciłem do domu zakonnego w Koblencji (życiorys).
6. Z chwilą odrodzenia Polski, my, Polacy, w liczbie kilkunastu, prosiliśmy ks. bp dr Michała Koruma z Trewiru, aby nam pozwolił udać się do Ojczyzny, celem rozwinięcia tej pożytecznej instytucji – Braci Miłosierdzia – na ziemi ojczystej (życiorys).
7. Spotkaliśmy się jednak z odmową Księdza Biskupa (życiorys).
8. (…) Byłem pewien, że wypełniam wolę Bożą, że mnie Pan Bóg 15 sierpnia 1919 r. skierował ku zmartwychwstałej Ojczyźnie – Polsce, abym tu przeszczepił i rozwinął dzieło założyciela Braci Miłosierdzia z Trewiru, brata Piotra Friedhofena.
9. Kochani bracia, będąc już w grobie, zawsze będę o was pamiętał (28.02.1923). Rocznica śmierci br. Stanisława A. Kubiaka.
10. Ja jednak udałem się do Biskupa Ordynariusza jeszcze raz i prosiłem o pozwolenie na wyjazd do Polski (życiorys).
11. Ksiądz Biskup w końcu przychylił się do mojej prośby, udzielając mi jednocześnie swego pasterskiego błogosławieństwa (życiorys).
12. Działo się to 29 lipca 1919 r., a już dnia 15 sierpnia 1919 r. wyjechałem z Trewiru, z domu Braci Miłosierdzia, i przybyłem do Warszawy (21.08.1919 r.) [życiorys]
13. Nie mając w stolicy żadnych krewnych, ani znajomych, na podstawie świadectw moralności i lekarskich, jakie posiadałem przy sobie, zostałem przyjęty do pracy w Szpitalu Dzieciątka Jezus, w charakterze laboranta (życiorys).
14. W dniu 14 grudnia 1925 r. br. Stanisław widząc od dłuższego czasu niepokój ducha u br. Franciszka zawezwał go do siebie. Ten zwierzył się, że przez całe rekolekcje myślał o wystąpieniu ze Zgromadzenia. Przez ostatnie osiem dni nie przystępował też do sakramentów świętych. Co za ślepota, oby Pan Bóg przemienił jego serce! Po braterskiej rozmowie z przełożonym, wszystko się uspokoiło.
15. Ten pamiętnik pisałem w Szpitalu Dzieciątka Jezus w Warszawie, na pamiątkę rozpoczęcia nowego życia zakonnego w Polsce (życiorys).
16. W dniu 16 grudnia 1925 r. byłem na rozmowie u ks. bp. Łukomskiego i pokazałem mu plany budowy domu dla kandydatów w Puszczykowie. Ksiądz Biskup doradził, aby z budową jeszcze poczekać i plany odłożyć na później.
17. Mieszkałem wtedy w suterenie szpitala i znosiłem wiele nieprzyjemności do Sióstr Szarytek, pracujących w tym gmachu, które wielokrotnie oskarżały mnie przed Księdzem Arcybiskupem Aleksandrem Kakowskim i duchowieństwem warszawskim (życiorys).
18. Mówiły one, że jestem złym człowiekiem, który chce zakładać kongregację zakonną w Warszawie (życiorys).
19. Siostry chciały mnie usunąć ze szpitala i uniemożliwiały mi zdobycie zatrudnienia (życiorys).
20. Siostra przełożona T. Fiszer nawet nakazała siostrom, aby mi nie dawały jedzenia, jako podejrzanemu osobnikowi (życiorys).
21. Nie mając jeszcze zatrudnienia w szpitalu, ani jakiegokolwiek dochodu, cztery pierwsze tygodnie pobytu w Stolicy przemieszkiwałem w robotnikami w suterenie szpitala (życiorys).
22. Nie załamywałem się jednak, gdyż byłem pewien, iż to sam Bóg wezwał mnie, abym przybył do Polski (życiorys).
23. Wierzyłem, że Pan mnie nie opuści i dopomoże do wykonania swojej woli (życiorys).
24. Ufałem też Matce Bożej Bolesnej, do której miałem zawsze wielkie nabożeństwo, i dlatego też w uroczystość Jej Wniebowzięcia wyruszyłem z Niemiec do Polski (życiorys).
25. Tu Pan przygotował mi miejsce do cierpienia i ćwiczenia się w dźwiganiu krzyża Chrystusowego (życiorys).
26. A dzięki biednym robotnikom z Towarzystwa Chrześcijańskiego, przetrwałem trudny, początkowy okres i nie zginąłem z głodu (życiorys).
27. Od dnia 17 lutego 1919 r. rozpocząłem odwiedzania, pielęgnowanie i leczenie chorych warszawiaków (życiorys).
28. W tym celu też wynająłem pokój przy ul. Hożej 86, w którym przyjmowałem wszystkich potrzebujących (życiorys).
29. Potrzebujących było wielu, tak wielu, że z biegiem czasu nie mogłem nawet dać sobie rady.
30. 30 grudnia 1924 r. br. Stanisław wraz z br. Kazimierzem poszli złożyć Jego Eminencji Księdzu Kardynałowi Dalborowi i Ks. Biskupowi Łukomskiemu oraz kilku księżom kanonikom życzenia na Nowy Rok. Ksiądz Kardynał bardzo się ucieszył z odwiedzin braci i z rozwoju Zgromadzenia, po którym wiele dobra się spodziewa dla Kościoła i Ojczyzny. Niech Pan Bóg pobłogosławi jego słowom. Przecież tylko po to przyjechałem do Polski i tak wiele przecierpiałem i przetrwałem. Ale to wszystko dla Pana Boga.
31. Bracia, bądźcie dobrzy i miłosierni dla bliźnich, a Bóg wam to wynagrodzi (5.01.1926).